Jeszcze niedawno, nawet tuż po pandemii, wydawało się, że na naszych przedsiębiorców dzierżących drugie miejsce po Chińczykach w globalnym eksporcie domowych sprzętów nie ma mocnych. Dlaczego kruszeje polska meblowa potęga?
Cała gospodarka jest w tarapatach, nie tylko producenci mebli. Kłopot w tym, że kiedyś mogliśmy liczyć na eksport, a teraz słabnie koniunktura także na Zachodzie, u naszych największych odbiorców.
Sprzedaż mebli maleje nie tylko u naszych sąsiadów zza Odry, którzy odbierają od nas nawet 40 proc. wszystkich polskich mebli i eksportowych komponentów, ale także pustoszeją sklepy francuskie czy angielskie. Myślę, że powodów jest wiele. Jednym z nich jest inflacja, wzrost kosztów utrzymania kieruje zainteresowanie kupujących na towary tzw. pierwszego wyboru, natomiast meble, AGD, wyposażenie wnętrz schodzą na drugi plan. Wzrost kosztów wytworzenia spowodował wzrost cen, meble w ostatnich latach podrożały wszędzie o ponad 20 proc. Poza tym obecne załamanie popytu utrwaliło się, bo nastąpiło natychmiast po skoku zainteresowania urządzaniem mieszkań tuż po pandemii, gdy w następstwie znoszenia lockdownów nastąpiło mocne odbicie.
Klienci, którzy wyszli wtedy z przymusowego covidowego zamknięcia, szturmem ruszyli do salonów meblowych. Zaspokoili wówczas najważniejsze dekoratorskie potrzeby. Średnia sprzedaży z ostatnich czterech lat nie jest wcale taka niska i niewiele odbiega od średnich zakupów w latach 2018 i 2019. Ale wahadło zainteresowania szeroko pojętym wyposażaniem mieszkania wychyliło się w drugą stronę. Dziś przy powszechnej drożyźnie ludzie wydają oszczędności na pilniejsze sprawy. Do tego dołożyło się bardzo upalne lato i mamy to, co mamy.
Jak sobie zatem na kurczącym się rynku radzi Forte?