Według Ukrainian Grain Association w tym roku docelowo obsianych zostanie 11,5 mln hektarów, czyli o około 4 mln hektarów mniej niż w ubiegłym roku. Z danych napływających m.in. z IMC czy Astarty wynika jednak, że ten sezon przebiegnie całkiem nieźle. Efekt tych wieści widać także na wykresach ich notowań, które rosną po południu o odpowiednio 12,1 proc. i 8,8 proc.

Większość będzie zasiana
Dla IMC jakiekolwiek prognozowanie przebiegu zasiewów do pewnego momentu było niemożliwe, ponieważ tereny, na których operuje spółka, były pod kontrolą agresora. – Tegoroczna kampania siewna była przeprowadzana w nadzwyczajnie skomplikowanych warunkach. Co więcej, na początku wiosny jeszcze nie wiedzieliśmy, ile hektarów będziemy mogli zasiać, ponieważ obwody czernihowski i sumski były w pełni zajęte przez rosyjskiego agresora. Było nam nadzwyczaj trudno zaplanować porządek pracy też dlatego, że sporo pól lub obiektów logistycznych było zniszczonych lub niezdolnych do wykorzystania. Dziękujemy bohaterskim Siłom Zbrojnym Ukrainy za wyzwolenie od rosyjskiej okupacji czernihowskiego i sumskiego obwodu, co pozwoliło nam rozpocząć wiosenną kampanię siewną i przeprowadzić ją na powierzchni 70 tys. hektarów. Łącznie z uwzględnieniem pszenicy ozimej, zasianej jesienią 2021 r., mamy pod uprawą 73 proc. banku ziemi – wyjaśnił „Parkietowi" Alex Lissitsa, prezes IMC.
Jak się okazuje, mimo wojny 100 proc. banku ziemi była w stanie obsiać Astarta. – Uważamy, że w czasie wojny nie wolno nam ograniczać produkcji rolnej. W tym roku obsialiśmy wszystkie posiadane przez nas ziemie, nawet te z czasowo zajętego przez agresora Czernihowa, które udało się rozminować – stwierdził Vadym Skrypnyk, dyrektor do spraw produkcji rolnej w Astarcie.
Szukając dróg eksportu
Według spółek najważniejszym obecnie problemem są zablokowane porty, którymi eksportowano znaczące ilości zbóż. Teraz trwa gorączkowe poszukiwanie alternatyw, którymi są kolej oraz mało atrakcyjny transport ciężarowy. – Teraz kwestie zbytu są dla nas na pierwszym miejscu. Nasz dział sprzedaży szuka alternatywnych możliwości eksportu koleją do UE. W tym tygodniu oczekujemy pierwszych załadunków do Węgier. Dlatego mamy nadzieję, że będziemy mogli w najbliższym czasie wznowić eksport kukurydzy, gdyż w naszych zapasach jest jeszcze 270 tys. ton. Musimy je eksportować w najbliższym czasie, aby otrzymać niezbędne finansowanie i zwolnić miejsce w elewatorach dla przyszłych zbiorów pszenicy – dodał prezes IMC.