Słaba koniunktura na GPW sprawiła, że wielu specjalistów zaczęło oczekiwać wzrostu aktywności podmiotów zainteresowanych zakupami firm publicznych. Powszechne są jednak także odmienne opinie.
[srodtytul]Ceny są korzystne...[/srodtytul]
Analitycy przyznają, że wyceny wielu spółek giełdowych są atrakcyjne. Zwracają jednak uwagę, że już od roku mówi się o tym, że może wzrosnąć liczba przejęć firm publicznych, co dotychczas ma niewielkie przełożenie na praktykę. – Nie sądzę, żeby w najbliższym czasie do tego typu przejęć miało dochodzić na szerszą skalę, gdyż dopiero wchodzimy w spowolnienie gospodarcze – mówi Dorota Puchlew z ING Securities. – Choć patrząc na zaskakującą cenę, jaką zaoferował Enterprise Investors w wezwaniu na akcje Kofoli-Hoopa, nie można jednak wykluczyć jakichś niespodziewanych ruchów – dodaje.
Łukasz Kołaczkowski z Millennium DM podkreśla z kolei, że kupujących zniechęcać może pogarszająca się sytuacja potencjalnych celów akwizycji. – Ceny zachęcają do przejęć. Nie można jednak zapominać o tym, że niejednokrotnie niższa wycena odzwierciedla słabszą kondycję firm, a nie wszyscy kupujący chcą przejmować podmioty borykające się z problemami – ocenia. Analityk nie chce typować możliwych akwizycji. – Kupiona może zostać każda nisko wyceniana spółka, o ile nikt nie sprawuje już nad nią kontroli – mówi tylko.
Wielu obserwatorów ocenia, że popularne będą podmioty z branży spożywczej, handlowej i farmaceutycznej. Na rynku dużo mówi się o tym, że kupiona może zostać sieć delikatesów Bomi. Na sprzedaż wystawiony został także cukierniczy Mieszko. Rynek wciąż czeka ponadto na wezwanie na akcje Ruchu. Wątpliwe jednak, by znalazł się inwestor, który zapłaci satysfakcjonującą MSP (ma 55,1 proc. kapitału) cenę.