W 2009 r. ING BSK?kupił od Kramu opcję call na euro. Zapadała 29 września 2009 r. W umowie napisano, że ING musi poinformować spółkę telefonicznie?o realizacji opcji.
– Nikt do nas nie zadzwonił. Za to 1 października bank zabrał pieniądze z rachunku, twierdząc, że opcja zrealizowała się automatycznie – mówi Zbigniew Przybysz, właściciel Kramu.
Próby polubownego zakończenia sporu spełzły na niczym. Kram skierował sprawę do sądu. Przybysz przyznaje, że liczy się z tym, że ING BSK skorzysta z możliwości odwołania się od wyroku (zapadł w I instancji). Zapowiada złożenie kolejnego pozwu do sądu.
– Na razie udało nam się odzyskać tylko 0,1 mln zł, bo składając pozew, nie mogliśmy w sądzie przedstawić nagrań z rozmów, które prowadziliśmy z bankiem. Sąd dysponuje już jednak takimi nagraniami, co otwiera nam pole do dochodzenia kilku milionów złotych odszkodowania – mówi Przybysz. – Chcę, żeby ING BSK wyrównał wszystkie straty, które poniosłem.