Nie powinno to jednak mieć większego wpływu dla dalszych poszukiwań. Zdaniem specjalistów nawet jeśli okaże się, że skorygowane szacunki zasobów gazu będą mniejsze o połowę, co dawałoby Polsce nie 300 lat, ale 150 lat niezależności paliwowej, to eksploatacja powinna być opłacalna.
Z danych Ministerstwa Środowiska wynika, że w ubiegłym roku wszystkie firmy szukające u nas gazu z łupków wykonały łącznie 13 odwiertów. Szacunki Państwowego Instytutu Geologicznego będą oparte właśnie na ich analizach. To jednak za mało, aby były w pełni zgodne z rzeczywistością. – W celu w miarę dokładnego określenia zasobów gazu łupkowego konieczne będzie przeprowadzenie około 70–100 odwiertów poszukiwawczych na każdym z basenów (obszary obejmujące Pomorze, Podlasie i Lubelszczyznę – red.) – mówi prof. Stanisław Nagy, kierownik Katedry Inżynierii Gazowniczej AGH.
5,3 bln m sześc. na tyle zasoby gazu łupkowego w Polsce oszacowała w kwietniu 2011 r. amerykańska Agencja ds. Energii (EIA)
W tym roku firmy zadeklarowały przeprowadzenie 18 odwiertów. Najwięcej, bo po cztery, chcą przeprowadzić amerykański Chevron oraz włoskie Eni. To mało, zważywszy że resort skarbu chciał, aby liczba odwiertów systematycznie rosła, tak aby w 2014 r. osiągnąć 200. Jest jednak szansa na istotną poprawę.
– Poszukiwania gazu z łupków są dla nas priorytetem. Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo posiada 15 koncesji na poszukiwania gazu z łupków i stara się o kolejne – mówi Joanna Zakrzewska, rzecznik spółki. Dodaje, że na podstawie dotychczasowych prac, które zostały wykonane na odwiercie Lubocino 1 (na Pomorzu), można uznać, że wyniki są więcej niż obiecujące.