Rząd zadeklarował, że w Polsce w 2025 będzie 1 mln samochodów elektrycznych. Dziś, na pięć lat przed tą deklarowaną datą, po polskich drogach jeździ ok. 9 tys. elektryków, czyli niecały 1 proc. z tego, co zapowiadał rząd.
Powodów takiego stanu rzeczy jest zapewne kilka, ale dwa z nich są najpoważniejsze. Polska jest bodaj jedynym państwem w Unii Europejskiej, w którym nie funkcjonuje system dopłat do sprzedaży samochodów elektrycznych oraz nie ma systemu zachęt podatkowych dla zakupu i użytkowania elektryków. Pomimo bardzo szczodrych obietnic rządowych system dopłat nie ruszał przez ponad dwa lata z miejsca.
W lecie bieżącego roku dość niespodziewanie Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej uruchomił jednomiesięczny program pilotażowy. Urzędnicy NFOŚ deklarują, że system dopłat z prawdziwego zdarzenia wystartuje na wiosnę przyszłego roku. Warunkiem jest ukończenie procesu uzgadniania szczegółów z Komisją Europejską. Zgoda KE jest tutaj konieczna z uwagi na fakt, że dopłaty mają objąć zarówno osoby prywatne, jak i firmy. A wszelka pomoc publiczna dla firm musi być notyfikowana w Komisji Europejskiej.
Jak na razie system zachęt dla nabywców samochodów elektrycznych jest, póki co, raczej skromny. Właściciele i użytkownicy samochodów elektrycznych mogą w Polsce liczyć na skromne przywileje w porównaniu z tym, co oferują inne państwa europejskie. W grę wchodzą: zwolnienia z opłat w strefach płatnego parkowania, możliwość jazdy po buspasach, zwolnienie z akcyzy i bardziej korzystne warunki amortyzacji samochodów.
Obniżone podatki
W Norwegii, kraju, który chyba najbardziej na świecie promuje elektryki, sprzedaż samochodów z napędem spalinowym obłożona jest bardzo wysokimi podatkami. Ich wartość sięga połowy wartości sprzedawanego samochodu. Stawiając na elektryfikację floty pojazdów osobowych, rząd norweski zniósł podatki, w tym VAT, dla samochodów elektrycznych. Taki zabieg spowodował wyrównywanie cen sprzedaży samochodów spalinowych i samochodów elektrycznych. To proste rozwiązanie jest o tyle zasadne, że nie wymaga budowania skomplikowanego systemu dopłat, które trzeba następnie rozliczać i sprawdzać, czy oby na pewno dopłaty zostały przyznane w uzasadniony sposób. System norweski się sprawdza, już ponad połowa nowo sprzedawanych samochodów to auta elektryczne lub pojazdy mające napęd hybrydowy typu plug-in.