– Ubiegły rok był niezwykle wymagający. W okresie od połowy marca do końca kwietnia 2020 r. zdecydowaliśmy się na dobrowolne zamknięcie naszych salonów, uznając, że nasi klienci i tak nie będą skłonni nas odwiedzać. Obsługa przy współpracy zewnętrznych architektów przebiegała online. II kw. zakończyliśmy na takim samym poziomie przychodu, jak w analogicznym okresie 2019 r. Dodatkowo wykorzystaliśmy ten okres do aktywnego zatrudniania nowych osób w firmie – wyjaśnił prezes Internity Piotr Grupiński.
Co ciekawe, rosnące ceny surowców, choć odczuwalne, nie wpływają na oferowane produkty. – Ceny produktów rosną nie tylko z powodu bardzo drogich surowców, ale i rosnących kosztów transportu czy dzięki bardzo dużemu popytowi. Jednak przy wysokich marżach czynniki te nie mają tak dużego wpływu na ceny oferowanych przez nas produktów – wyjaśnił Grupiński. – Oczywiście trudniej jest z dostępnością produktów. Nie są to jednak problemy takie jak np. na rynku automotive – dodał.
Choć wydawałoby się, że w okresie letnim społeczeństwo chętniej wybierze wakacyjny wyjazd niż remont, to popyt wydaje się nie słabnąć. – Przy nadmiarze płynności na rynku i licznych zakazach rośnie potrzeba zakupów konsumpcyjnych. Odpowiadamy na to zapotrzebowanie i na dzisiaj widzimy, że rynek jest bardzo mocny – oznajmił Grupiński.
Obecnie Internity nie ma planów dotyczących przeniesienia na parkiet główny GPW czy emisji akcji. – Ewentualne decyzje o emisjach akcji uzależniamy od naszej skuteczności w pozyskiwaniu terenów inwestycyjnych pod butikowe, luksusowe projekty deweloperskie adekwatne do segmentu rynku wyposażenia wnętrz. W przyszłości chcemy, aby nasz model stanowił spójny wehikuł inwestycyjny – podsumował prezes.
W 2020 r. spółka osiągnęła 116,6 mln zł przychodów, o 7,4 proc. więcej niż w 2019 r. Zysk netto podskoczył o 88,7 proc., do 2,7 mln zł. Notowania urosły w tym roku o ponad 100 proc., do 4,76 zł za walor.