Sprzedaż obligacji skarbowych dla inwestorów indywidualnych wyniosła we wrześniu niespełna 2,7 mld zł. To wynik kilkakrotnie niższy niż w poprzednich miesiącach, a nawet niższy niż średnio w 2021 r., gdy oprocentowanie tych instrumentów było historycznie niskie.
W czerwcu, gdy Ministerstwo Finansów zdecydowanie zwiększyło atrakcyjność oferty obligacji oszczędnościowych, oferując m.in. nowe ich rodzaje, sprzedaż tych papierów sięgnęła niemal 14,1 mld zł. Do 2019 r. tyle obligacji detalicznych MF nie sprzedawało nawet w ciągu roku. W lipcu i sierpniu zainteresowanie tą formą oszczędzania było już nieco mniejsze: wyniosło 10,3 i 6,1 mld zł. To jednak wciąż były wyniki powyżej rekordów sprzed czerwca.
Tymczasem we wrześniu inwestorzy indywidualni przeznaczyli na obligacje skarbowe zaledwie 2,65 mld zł. Dla porównania, nawet w 2021 r. średnia miesięczna sprzedaż obligacji detalicznych wynosiła 3,6 mld zł, choć ich oprocentowanie było bardzo niskie, a inflacja już przyspieszała. Z perspektywy MF to niepokojąca wiadomość: od czerwca to inwestorzy indywidualni byli bowiem największymi nabywcami papierów skarbowych, podczas gdy w przeszłości grupa ta w niewielkim stopniu pokrywała potrzeby pożyczkowe rządu.
Źródłem zmniejszonego zainteresowania obligacjami we wrześniu mogło być to, że pod koniec minionego miesiąca MF ogłosiło podwyżkę oprocentowania tych papierów w kolejnym miesiącu. Część inwestorów mogła się więc wstrzymać z zakupem do października (takim decyzjom sprzyjało również to, że w tym miesiącu obligacje oszczędnościowe pojawiły się w ofercie banku Pekao, podczas gdy dotąd były dostępne tylko w PKO BP i przez internet). Na weryfikację tej hipotezy trzeba będzie poczekać miesiąc.