Ucieczka w Matrix

Publikacja: 13.03.2001 16:49

Giełda to stresujące zajęcie. Zwłaszcza kiedy człowiek liczy, że już złapał dołek i teraz tylko ?rura? w górę, a tu rynek pada na południe. I tylko ?szortom? do śmiechu.

Dlatego nie ma to jak Matrix. Wirtualny świat symulowanych inwestycji. Dostaje się wirtualną kasę, kupuje równie wirtualne papiery. Ściga się z innymi dla zabawy, chwały, ale także po to, by wygrać zupełnie realną nagrodę. Może samochód, może prawdziwą gotówkę, może wycieczki, komputery, książki...

Ale to chyba nie tylko nagrody powodują, że gra wciąga. Podobnie jak w komputerowych wyścigach, tak i tu można popełniać błędy. Te trochę bolą (bo wstyd, urażona ambicja, szydercze śmiechy kolegów), ale ? w porównaniu z brutalnym światem rzeczywistym ? takie konsekwencje błędów wydają się wręcz nieistotne. Na realnej giełdzie potknięcie zawsze ma swoją bardzo wymierną cenę. W zależności od portfela trzeba zapłacić tysiąc, dziesięć tysięcy, milion, czasem więcej. W skrajnym przypadku, przy zbyt dużym lewarze, można się przewrócić. Nie zdążyć spłacić zastawionego domu. Pogrążyć w długach rodzinę i znajomych. Poczuć gorycz porażki (kto tego nie zaznał, ten nie wie, jak to boli!). Stracić ochotę na grę, ryzyko, na wszystko.

Tymczasem Matrix... Gracz ma do dyspozycji wyznaczoną porcję gotówki. I ma handlować tak, by wygrać jak najwięcej. Bawić się, uczyć, eksperymentować. Wygrana oznacza wyższą pozycję w rankingu wirtualnych inwestorów, zupełnie realne nagrody tygodniowe, miesięczne. Wreszcie może nawet zwycięstwo końcowe. Królewny i połowy królestwa może nie ma, ale nagrody bywają naprawdę imponujące.

Wirtualny świat daje komfort nieponoszenia konsekwencji za błędy. Albo inaczej ? ponoszenia konsekwencji wyłącznie wirtualnych. Giełdowy Matrix, jak i inne rozrywki komputerowe, daje też szansę na ?drugie? czy ?trzecie? życie... To nic, że grać można tylko na jednym rachunku. Od czego są sąsiedzi, rodzina, znajomi... Popyt na informacje w światku inwestorów giełdowych nie jest niczym nowym. Nowością jest natomiast zapotrzebowanie na podstawowe dane osobowe, czyli nazwiska, daty urodzenia i adresy osób chętnych do współpracy w wielkiej grze.

W wirtualnym świecie jest więc znacznie fajniej niż w ?realu?. Zawsze można założyć nowy rachunek, na nazwisko sąsiada, babci lub kuzyna. I zapomnieć o stratach na ?starym? portfelu. Niestety, świat realny jest o wiele bardziej skomplikowany. Błędy w konstrukcji portfela i brak szczęścia w ocenie ogólnej koniunktury oznaczają utratę prawdziwych pieniędzy. A wtedy do sąsiada, babci lub kuzyna można chodzić co najwyżej po prośbie. Przy tak ostrym zjeździe, jak ten notowany ostatnio, wielu inwestorów myśli zapewne o ucieczce w Matrix. Wielu z nich chętnie by zresztą pewnie już tam zostało.

Łukasz Kwiecień

PARKIET

[email protected]

Felietony
Afera w tropikach
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Felietony
Po co lista insiderów?
Felietony
Barwy przyszłości
Felietony
Private debt dla firm rodzinnych. Warto?
Felietony
Idzie nowe?
Felietony
Klucz do nowoczesnego rynku?