Polska siermiężna na zielonej trawce

Publikacja: 04.05.2001 17:53

We wtorek z ronda nieopodal starej i nowej siedziby giełdy startował pochód. Warszawa postanowiła świętować na całego. ? Europa wraca do pracy ? obwieszczała o świcie w środę sieć CNBC. ? Trwa weekend ? konstatowało tymczasem polskie radio. A ja, po raz kolejny zresztą, pomyślałem o przeprowadzce do dalekich krajów.

Ostatnie dni sprawiły, że coraz poważniejsze stają się moje wątpliwości co do świetlanych perspektyw naszego kraju.

Pierwsza scenka to wirujący tancerze znakomitego zespołu folklorystycznego, co tradycyjnie towarzyszy spotkaniom Polonii. Zespół doskonały, ale ciągłe pokazywanie Polski przez pryzmat mazowieckich kiecek, krakowskich podskoków i góralskich parzenic jest po prostu nudne i coraz bardziej żenujące. Ludowe przyśpiewki w prezentacji zalet naszego kraju są zapewne konieczne, by umiłowaniem tradycji tłumaczyć biedę wielkomiejskich przedmieść i nędzę wsi. Brud i niechlujstwo niemal na każdym kroku. Jednym słowem, Polska co prawda siermiężna, ale za to rozśpiewana.

Mamy więc Polskę siermiężną, nijak przystającą do szklanego domu na ul. Książęcej, gdzie ? w pocie serwerów ? ma się wykuwać nowy kształt wolnego rynku, kapitalizmu i powszechnego inwestowania.

Scenka druga ? naród bawi się w czasie kolejnego długiego weekendu. Obserwując tygodniową ?balangę? i obijanie się w kraju, który żyły sobie powinien wypruwać, żeby wydostać się z morza kłopotów gospodarczych, można dojść do kolejnego smutnego wniosku. To widać bogaty kraj, skoro stać go na takie zabawy. ? Europa wraca do pracy ? obwieszczała o świcie w środę sieć CNBC. ? Trwa weekend ? konstatowało tymczasem polskie radio. Tym paranoicznym feriom (które dzielnie bojkotował zespół PARKIETU) towarzyszyły wcześniejsze zapowiedzi, że ?w związku z długim weekendem? nie będą pracowały także niektóre instytucje na rynku kapitałowym. A jeśli nawet trwała praca, to na ?pół gwizdka?. Inna sprawa, że faktycznie roboty w branży maklerskiej i w funduszach coraz mniej, więc tydzień w tą, tydzień w tamtą widać nie robią różnicy...

Promujmy inwestycje... Popularyzujmy giełdę... Niech rosną oszczędności... I do kogo ta mowa? Uczestnicy pochodów i ci, którzy ? zamiast pochodów ? wybrali picie i byczenie się, mają w nosie rynek. Po co inwestować i oszczędzać, skoro można się napić i poleżeć w słońcu? Widać Polacy potrzebują do szczęścia tylko chleba i igrzysk. No i oczywiście coraz więcej wolnych dni...

Tylko, skoro tak, to kto i za co płaci tym wszystkim ludziom? I to w ponoć coraz bardziej prywatnej gospodarce? I czy byłoby wielką różnicą, gdyby ci, którzy tak ochoczo ?świętują?, przez cały tydzień, pozostali na zielonej trawce?

[email protected]

Łukasz Kwiecień

PARKIET

Felietony
Afera w tropikach
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Felietony
Po co lista insiderów?
Felietony
Barwy przyszłości
Felietony
Private debt dla firm rodzinnych. Warto?
Felietony
Idzie nowe?
Felietony
Klucz do nowoczesnego rynku?