Mamy za sobą znaczące akcje dyplomatyczne na froncie zachodnim i wschodnim, z gospodarczym podtekstem. W relacjach z Unią Europejską było to niefortunne zamieszanie z datami, typowe dla rządu, który nie potrafi dyscyplinować swoich ministrów.
Pomimo że mało kto wierzy w datę 2003, będziemy pospiesznie przyjmować unijne reguły i standardy gospodarcze ? jakby to była realna data członkostwa.
W relacjach z Rosją doszło do próby ocieplenia stosunków, ale niestety, bez gospodarczego przełomu. Premier Rosji przebywał w Warszawie od czwartku do soboty, czyli nadzwyczaj długo. Rozmowy i zainteresowanie mediów koncentrowało się na problemie nowego gazociągu. Jest to aktualnie ważne dla Rosjan. Na dalszy plan zepchnięto problem, który trapi polską gospodarkę ? dotkliwą porażkę eksportu na rynki wschodnie i rekordowy deficyt handlowy.
Niedobór w wymianie z Rosją sięgnął 3,76 mld dolarów w roku 2000. Odliczając obroty nierejestrowane, nasz handel wschodni był zawsze funkcją geopolityki.
Przed wojną wzajemna wrogość sprawiła, że wymiana z ZSRR była niewielka, około 8 naszych obrotów, pomimo długiej granicy i rozległości tamtejszego rynku. Po wojnie formalna przyjaźń sprawiła, że była to jedna trzecia obrotów, by spaść ponownie do przedwojennego poziomu po rozpadzie RWPG. Ale w połowie lat 90. coś drgnęło. Eksport rósł szybko, do 2,2 mld dolarów w roku 1997.