W mojej ocenie rok 2020 zapowiada się dla rynków akcji całkiem optymistycznie. Globalna gospodarka, mimo wielu zawirowań, rozwija się stosunkowo dobrze i przynajmniej w niektórych krajach i branżach można się w tym roku spodziewać poprawy koniunktury.
Na wyniki światowych giełd duży wpływ będzie miało w najbliższych miesiącach zachowanie inwestorów indywidualnych, którzy w roku 2019 – mimo bardzo wysokich zwyżek indeksów amerykańskich, ale też zachodnioeuropejskich – wycofywali pieniądze z parkietu, inwestując między innymi w obligacje i nieruchomości. Dzisiaj muszą sobie zdawać sprawę, że popełnili błąd i jest duża szansa, że zaczną wracać na giełdy, co napędzi wzrostową tendencję na rynkach akcji.
Oczywiście moja optymistyczna ocena perspektyw dla rynku akcji w 2020 r. nie wyklucza korekt. Nie sposób też przewidzieć niespodziewanych wydarzeń, które mogą zagrozić zwyżkom indeksów giełdowych. Wśród czynników ryzyka można jednak z całą pewnością wymienić wybory w Stanach Zjednoczonych. Spodziewam się, i potwierdzają to niedawne badania wśród inwestorów przeprowadzone przez jeden z banków, że rynki dobrze zareagują na wybór kogoś z trójki kandydatów: Donald Trump, Joe Biden oraz Michael Bloomberg. Natomiast ewentualne zwycięstwo – co wydaje mi się mało prawdopodobne – tzw. kandydatów progresywnych, czyli Elizabeth Warren lub Bernie Sandersa, zostanie przez rynki przyjęte źle i może spowodować spadki indeksów.
Mój optymizm w ocenie perspektyw dla rynków akcji w 2020 r. bierze się też stąd, że akcje nie mają dzisiaj żadnej alternatywy. W okresie wzrostu globalnej inflacji wyłącznie akcje pozwalają nie tylko ochronić majątek inwestorów, ale i dobrze zarobić. Nie dotyczy to natomiast innych instrumentów, choćby obligacji skarbowych, które już dzisiaj mają w wielu państwach ujemną rentowność, co oznacza, że majątek ich posiadaczy topnieje. Wystarczy to porównać z informacjami dotyczącymi spółek notowanych na giełdach. W ubiegłym, bardzo dobrym dla akcji, roku spółki generowały gotówkę po wszystkich inwestycjach na poziomie 3,8 proc., tymczasem prognozy na ten rok mówią o 4,4 proc. W efekcie inwestorzy, zwłaszcza długoterminowi, są po prostu skazani na rynek akcji.
W mojej ocenie cały czas utrzymują się trendy, które od kilku lat zmieniają globalną gospodarkę. Nadal ogromne możliwości widzimy w sektorze nowoczesnych technologii, ale duże perspektywy ma też sektor nauk o zdrowiu. Moja prognoza dotyczy bardziej najbliższej dekady, a niekoniecznie obecnego roku, ale przychylam się do opinii tych, którzy twierdzą, że obecny wiek może być wiekiem biologii. Lata 80., między innymi dzięki wysiłkom Billa Gatesa i Steve'a Jobsa, zmieniły świat, sposób naszego życia i – oczywiście – również gospodarkę. Teraz, moim zdaniem, będziemy świadkami podobnych zmian zapoczątkowanych w obszarze biologii i nauk o życiu. I to nie tylko w zakresie medycyny, ale też na przykład biotechnologii przemysłowej. Co więcej, wydaje się, że ten sektor jeszcze bardziej zmieni nasze życie i naszą gospodarkę. Dla inwestorów z długim horyzontem to czas zajmowania pozycji w tej dzie-dzinie. Inwestycje w spółki tego sektora są wprawdzie często ryzykowne, ale perspektywy dla nich są bardzo atrakcyjne.