SPAC-e nie zawsze inwestują po myśli akcjonariatu

Wiele gigantów jest równie zaawansowanych technologicznie jak insurtechy – od aplikacji po oprogramowanie obsługujące relacje z agentami i brokerami

Publikacja: 23.03.2021 04:00

Tomasz Świderek, publicysta ekonomiczny

Tomasz Świderek, publicysta ekonomiczny

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz

Informacja, że Reinvent Technology Partners Z zamierza przejąć insurtech Hippo w transakcji, która wycenia ubezpieczeniowy technologiczny startup na 5 mld dolarów, spowodowała spadek ceny SPAC-a, którym zarządzają współzałożyciele LinkedIna i Zynga. Nasiliła też komentarze, że pęka bańka SPAC-ów, czyli wehikułów tworzonych po to, aby w IPO zebrać pieniądze, a potem posłużyć się nimi do odwrotnego przejęcia.

Gdy jesienią na łamach „Parkietu" opisywałem fenomen SPAC-ów (special purpose acquisition company), daleki byłem od twierdzenia, że tworzy się nowa bańka spekulacyjna. Co prawda już wówczas pieniądze do wehikułów płynęły szerokim strumieniem i trwała gorączka wchodzenia na giełdę, ale konstrukcja SPAC-ów i dwuletni horyzont inwestycyjny wydawały się gwarantować, że podejmowane przez ich twórców i zrządzających decyzje inwestycyjne będą wyważone i pozwolą zarobić.

Ostatnie miesiące ub.r. i pierwsze tego roku przyspieszyły wzrost liczby SPAC-ów. O ile do początku października ub.r. 125 wehikułów w IPO zebrało 47,5 mln dolarów, to do końca 2020 r. liczba ich ofert wzrosła do 248, a zainwestowana w nie kwota do 83,3 mld dolarów. Pierwsze dziewięć tygodni tego roku przyniosło 228 IPO SPAC-ów wartych w sumie 72,3 mld dolarów. Na liczbę IPO nie miało wpływu to, że indeks odzwierciedlający kursy akcji SPAC-ów – np. Indxx SPAC & NextGen IPO Index i CNBC SPAC 50 Index – na przełomie marca i lutego poszły wyraźnie w dół, a w ślad za tym ruchem wskaźników wielu obserwatorów i komentatorów uznało, że bańka – o ile o takiej można w ogóle można mówić – pęka.

Kłopotem dla SPAC-ów może być nie tyle spadek cen ich akcji na giełdzie, ile zbyt szybkie i nietrafione inwestycje. Tak został oceniony zamiar kupna Hippo. Ten insurtech, wspierając się uczeniem maszynowym i narzędziami do obniżki kosztów, oferuje ubezpieczenia konsumentom, a decyzje o cenie podejmuje w ciągu kilku minut.

Przez lata do insurtechowych startupów płynął wartki strumień pieniędzy aniołów biznesu i funduszy venture capitał. Niektóre – jak Oscar Health czy Lemonade – zadebiutowały na giełdzie. Oscar, którego IPO spotkało się z dużym zainteresowaniem, cenę emisyjną akcji miał powyżej wstępnych widełek cenowych; spółka i jej dotychczasowi akcjonariusze sprzedali więcej akcji, niż wstępnie planowali – zadebiutował na giełdzie na samym początku marca i notowania zaczął od spadków.

Lemonade IPO prowadził w lipcu ub.r. W połowie stycznia cena jego akcji była 6,5-krotnie wyższa niż w IPO. A potem spółka zaczęła tracić. Gdy Reinvent Technology Partners Z ogłaszał przejęcie Hippo, cena akcji Lemonade była o połowę niższa niż w styczniowym szczycie.

Jak się wydaje, te dwa insurtechy miały duży wpływ na ocenę potencjalnej transakcji SPAC-ami. Wpływ mogło mieć też to, że rynek coraz bardziej krytycznie patrzy na wyniki działań insurtechowych startupów znajdujących się w portfelach VC. Pojawiają się opinie, że większość z nich nie ma przewagi konkurencyjnej nad ubezpieczeniowymi gigantami. Wielu z gigantów jest równie zaawansowanych technologicznie jak insurtechy – od aplikacji po oprogramowanie obsługujące relacje z agentami i brokerami. W efekcie tylko nieliczne insurtechy mają szanse w realnym terminie i bez dodatkowych dużych zastrzyków pieniędzy najpierw zacząć zarabiać na siebie, a potem wypracować zyski.

Spadek ceny Reinvent Technology Partners Z nie był wypadkiem przy pracy. Wcześniej inwestorom nie spodobały się m.in. zamiar przejęcia Beacon Street Group przez SPAC Ascendant Digital Acquisition. Na wieść o transakcji, w której zajmującą się analizami finansowymi i usługami abonamentowymi firmę wyceniono na 3 mld dolarów, akcje SPAC-u straciły 2,7 proc. Także akcjonariusze Qell Acquisition zareagowali negatywnie na nieoficjalne informacje, że wehikuł rozmawia o przejęciu Lilium, niemieckiego startupu planującego produkcję latających taksówek.

W ostatnim czasie są też pozytywne reakcje rynku. Good Works Acquisition zyskał niemal 16 proc. po informacji, że połączy się z Cipher Mining, firmą zajmującą się wydobyciem bitcoinów. Zdrożały też akcje Sustainable Opportunities, który ma przejąć DeepGreen Metals, kanadyjską spółkę wydobywającą z dna morza metale wykorzystywane w e-autach.

Może to oznaczać, że inwestorzy kupujący akcje SPAC-ów w IPO – a przynajmniej ci, którzy zrobili to kilka miesięcy temu – nie stracili rozsądku i wiedzą, po co wehikuły powstają i kiedy na nich powinni zarabiać.

Felietony
Groźne analogie
Felietony
Współpraca z Malezją w kontekście polskiej prezydencji w Radzie Unii
Felietony
Jak mogłaby wyglądać ciekawa kampania prezydencka?
Felietony
Można zrobić za drugim razem dobre pierwsze wrażenie
Felietony
Dekodowanie Omnibusa
Felietony
Tether – uznany stablecoin czy dolar cienia podziemnego świata finansowego?