W ciągu czterech tygodni rywalizacji w Parkiet Challenge zarobił pan ponad 100 proc. Jako jedyny uczestnik podwoił pan wartość portfela. Przystępując do gry, miał pan jakiś określony plan?
Reklamę Parkiet Challenge zobaczyłem w internecie i postanowiłem spróbować swoich sił. Przystępując do rywalizacji, nie miałem jednak jasno określonego planu działania. Raczej stawiałem na intuicję. Nie wierzę w coś takiego jak chociażby analiza techniczna. Szukałem przede wszystkim zmienności na spółkach i starałem się wyłapywać kolejne szczyty i dołki.
Zmienność to przede wszystkim Biomed-Lublin...
Zgadza się. Był taki okres, w którym zmienność na akcjach Biomedu faktycznie była największa i to generowało sporo okazji inwestycyjnych. W ostatnich dwóch tygodniach i w tym przypadku zmienność spadła. Inna sprawa, że z racji innych obowiązków nie byłem w stanie każdego dnia brać udziału w rywalizacji. Nie śledziłem notowań i przez to też parę okazji mi uciekło. W ostatnich dniach chciałem chociażby zainwestować w akcje firmy Mabion, jednak musiałem wyjechać i nie byłem w stanie przeprowadzić transakcji.
A co z realnym inwestowaniem?