Boom czy spowolnienie? Każdy zobaczy to, czego szuka

Z głównych comiesięcznych wskaźników koniunktury w polskiej gospodarce wyłania się bardzo niejednoznaczny obraz. Wynika to przede wszystkim ze zbiegu czynników, które utrudniają interpretację danych.

Publikacja: 23.05.2022 21:00

Boom czy spowolnienie? Każdy zobaczy to, czego szuka

Foto: Adobestock

„Boom, boom, boom, tak można podsumować dane o kwietniowej sprzedaży detalicznej" – napisali na Twitterze ekonomiści z ING Banku Śląskiego, komentując poniedziałkowe informacje GUS. Inni analitycy w tych samych liczbach dostrzegli jednak zwiastuny spowolnienia gospodarczego. Ta ambiwalencja w ocenach tendencji w polskiej gospodarce towarzyszyła też opublikowanym w piątek wynikom produkcji przemysłowej. Wszystko przez to, że comiesięczne dane są ostatnio wyjątkowo mocno zaburzane przez czynniki statystyczne, ale też efekty wojny w Ukrainie, o których trwałości nie sposób dziś wyrokować.

Szum silniejszy niż sygnał

Jak podał w poniedziałek GUS, sprzedaż detaliczna wzrosła w kwietniu realnie (czyli w cenach stałych) o 19 proc. rok do roku, po zwyżce o 9,6 proc. miesiąc wcześniej. W tym stuleciu tylko dwa razy – w kwietniu 2021 r. i w lutym 2008 r. – realna sprzedaż wzrosła bardziej.

Foto: GG Parkiet

Ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści przeciętnie spodziewali się przyspieszenia wzrostu sprzedaży do 16,1 proc. rok do roku. Przemawiała za tym przede wszystkim niska baza odniesienia sprzed roku, gdy aktywność w handlu wyraźnie tąpnęła pod wpływem restrykcji wprowadzonych w związku z trzecią falą epidemii Covid-19. Na to nałożyło się jeszcze zaburzenie związane z ruchomą Wielkanocą. W 2021 r. to święto przypadało wcześniej, a kumulacja związanych z nim zakupów nastąpiła w marcu. W tym roku przedświąteczne wydatki realizowane były tylko w kwietniu. Wpływ tego rodzaju zaburzeń na dynamikę sprzedaży trudno jest precyzyjnie oszacować. Lepsze od oczekiwań większości analityków wyniki handlu mogą więc być wyłącznie skutkiem tych trudności, a nie sygnałem, że popyt konsumpcyjny jest silniejszy, niż uważają ekonomiści.

Od końca lutego wpływ na sprzedaż detaliczną ma wojna w Ukrainie. Z jednej strony fala uchodźców spowodowała znaczący wzrost populacji Polski, z drugiej zaś strony Polacy dokonują zakupów na rzecz Ukraińców, którzy zostali w swoim kraju. Dodatkowy popyt z tym związany koncentruje się przede wszystkim na artykułach pierwszej potrzeby, takich jak żywność i odzież, ale też sprzęcie AGD i elementach wyposażenia mieszkań. To zaś te same kategorie towarów, których sprzedaż jest pod największym wpływem efektu niskiej bazy odniesienia i efektu ruchomych świąt.

Foto: GG Parkiet

Sprzedaż żywności i napojów bezalkoholowych wzrosła w kwietniu o 11,9 proc. rok do roku i o 6,7 proc. w stosunku do marca. Sprzedaż odzieży, obuwia i tekstyliów podskoczyła aż o 121,4 proc. rok do roku, po niespełna 42 proc. w marcu. Sprzedaż mebli oraz sprzętu RTV i AGD zwiększyła się o 27,9 proc. rok do roku, najbardziej od marca 2021 r., po zwyżce o 2,8 proc. w marcu. W innych okolicznościach tak silny popyt na dobra trwałego użytku byłby przejawem dużego optymizmu konsumentów.

Fala migracji zawraca

Koniunktura w handlu prezentuje się zupełnie inaczej po oczyszczeniu danych z wpływu czynników sezonowych i kalendarzowych. W takim ujęciu sprzedaż detaliczna w kwietniu zmalała o 0,8 proc. w stosunku do marca. To wyraźna zmiana w stosunku do poprzednich trzech miesięcy, gdy oczyszczona z wpływu czynników sezonowych sprzedaż rosła średnio w tempie 2,1 proc. miesięcznie. – W naszej ocenie wskazuje to, że pozytywny wpływ na konsumpcję wynikający z napływu ludności będzie powoli wygasał – zauważył Andrzej Kamiński, ekonomista z banku Millennium, odnosząc się do tego, że część wydatków uchodźców ma charakter jednorazowy. Na to nałożą się jeszcze powroty części uchodźców do kraju. Saldo migracji na granicy Polski z Ukrainą już od dwóch tygodni jest ujemne (więcej osób wyjeżdża do Ukrainy, niż przyjeżdża do Polski).

Foto: GG Parkiet

Popyt konsumpcyjny stałej ludności Polski także prawdopodobnie będzie słabł. – Perspektywy popytu konsumpcyjnego pozostają w Polsce słabe z uwagi na słabość nastrojów gospodarstw domowych, wpływ inflacji na dochód realny i skłonność do konsumpcji oraz konsekwencje zacieśnienia monetarnego. Dodatkowo, wraz ze schładzaniem się rynku nieruchomości, wtórny popyt (związany z wyposażaniem mieszkań) nie będzie już czynnikiem podbijającym sprzedaż – ocenia Piotr Bartkiewicz, ekonomista z Banku Pekao. Co do tego, że dynamika sprzedaży nie ma szans utrzymać się na kwietniowym poziomie, ekonomiści są zgodni. Różnią się jednak w oczekiwaniach, jak bardzo opadnie. „Oczekujemy stabilizowania się dynamiki sprzedaży na poziomie 8,0–10 proc. rok do roku, przyjmując założenie, że przynajmniej w perspektywie dwóch–trzech kwartałów w Polsce pozostanie znacząca część uchodźców, którzy dotychczas przybyli do Polski" – napisali w komentarzu do poniedziałkowych danych analitycy z Banku Ochrony Środowiska. W ocenie ekonomistów z Pekao należy się jednak liczyć z wyhamowaniem wzrostu sprzedaży detalicznej pod koniec br. nawet do 1–3 proc. rok do roku.

Wyniki handlu detalicznego mogą jednak nie oddawać w pełni oczekiwanego spowolnienia wzrostu konsumpcji. Statystyka sprzedaży detalicznej obejmuje tylko sklepy zatrudniające co najmniej dziesięć osób i dotyczy wyłącznie towarów. Wysoka inflacja (w kwietniu wyniosła 12,4 proc. rok do roku), która ujemnie wpływa na wzrost siły nabywczej dochodów gospodarstw domowych, może zaś skłaniać je do rezygnacji z wydatków zbędnych, w tym na usługi gastronomiczne i rekreacyjne. – Zaskakująca odporność realnej dynamiki płac w sektorze przedsiębiorstw, wchodzące od lipca obniżki podatków oraz wydatki uchodźców prawdopodobnie wystarczą na zapewnienie konsumpcji „miękkiego lądowania" – ocenia Urszula Kryńska, ekonomistka z PKO BP.

Odłączona wtyczka

Spowolnienie wzrostu gospodarczego bardziej niż w handlu widoczne jest w budownictwie, choć wyniki tego ostatniego sektora też są zamazane przez czynniki jednorazowe.

Jak podał w poniedziałek GUS, produkcja budowlano-montażowa w kwietniu wzrosła realnie o 9,3 proc. rok do roku, po zwyżce o 27,6 proc. w marcu. To wynik najsłabszy od grudnia. Ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści przeciętnie szacowali, że wzrost produkcji budowlanej zwolnił do niespełna 19 proc. rok do roku. Podobnie jak w handlu, aktywność w budownictwie była jednak od pewnego czasu pod silnym wpływem niskiej bazy odniesienia z początku 2021 r. W kwietniu ten efekt był już słabszy.

Bardziej niepokojące jest to, że po oczyszczeniu z wpływu czynników sezonowych produkcja budowlana zmalała w kwietniu o 5,1 proc. w stosunku do marca, gdy z kolei o tyle wzrosła. Ekonomiści z BOŚ oceniają, że mógł to być w dużej mierze efekt zmiany przepisów dotyczących rozliczania energii produkowanej z przydomowych instalacji fotowoltaicznych. Warunki będą korzystniejsze dla instalacji oddanych do użytku do końca I kwartału br., co spowodowało kumulację inwestycji w instalacje PV przed tym terminem. – Nie sądzimy, aby spadek aktywności w budownictwie w kwietniu zapowiadał załamanie aktywności w sektorze – podkreślają ekonomiści z BOŚ.

Wyhamowanie wzrostu produkcji budowlanej w stosunku do I kwartału wydaje się jednak przesądzone. Przemawia za tym m.in. osłabienie popytu na mieszkania w związku z wzrostem stóp procentowych oraz niepewność wśród firm, która studzi ich zapał inwestycyjny. Na to ostatnie zjawisko wskazują ankietowe badania wśród firm. Już w kwietniu aktywność w zakresie robót o charakterze inwestycyjnym wzrosła o zaledwie 4,2 proc. rok do roku, po zwyżce o 16,9 proc. w marcu, podczas gdy aktywność w zakresie robót remontowych wzrosła o 17,7 proc., po zwyżce o niemal 45 proc. w marcu.

Analizy rynkowe
Przybywa pozwów o darmowy kredyt. Będzie ich jeszcze więcej?
Analizy rynkowe
Indeksy na wzrostowej ścieżce. Czy hossa zostanie z nami na dłużej?
Analizy rynkowe
WIG zmierza do 100 tys. pkt, WIG20 najwyżej od 2011 r.
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Giełdy kontynuują korektę, złoto bije rekordy
Analizy rynkowe
Niedowartościowane czarne konie. Czyli na kogo postawić wiosną
Analizy rynkowe
Pozytywne zaskoczenia sezonu. Spółki, które przekonały wynikami