Sean Parker, twórca Napstera, w głośnym filmie „The Social Network" mówi do Marka Zuckerberga: „Milion dolarów nie jest wcale cool. Wiesz, co jest cool? Miliard dolarów".
W cztery lata od uruchomienia firmy został najmłodszym miliarderem na świecie. Teraz, gdy giełda wycenia największy portal społecznościowy na ponad 100 mld dolarów, Zuckerberg musi się czuć bardzo cool. Z majątkiem około 20 mld dolarów 28-letni Zuckerberg wszedł przebojem do pierwszej dziesiątki najbogatszych ludzi świata.
Już teraz jest jednym z najbardziej wpływowych. Tygodnik „Time" w ubiegłym roku przyznał mu szóste miejsce w swoim rankingu, m.in. przed Angelą Merkel, kanclerz Niemiec. Rok wcześniej ten sam tygodnik uznał go za jednego ze stu najbardziej wpływowych ludzi w historii i człowiekiem roku.
Szef na luzie
„Jestem Barack Obama, facet, który sprawił, że Mark Zuckerberg założył marynarkę i krawat" – tak zaczął ubiegłoroczne spotkanie z pracownikami Facebooka prezydent USA.
To był jednak wyjątek poczyniony dla pierwszej osoby w państwie, choć i wówczas Mark Zuckerberg pozostał w obuwiu sportowym. Na pierwsze spotkanie z inwestorami podczas roadshow przed ofertą publiczną Facebooka pojechał ubrany w szarą koszulkę, dresową bluzę z kapturem, dżinsy i adidasy (magazyn „GQ" uznał go za najgorzej ubranego mężczyznę w Dolinie Krzemowej). Na innym spotkaniu w Bostonie nie pojawił się w ogóle, przysyłając jedynie nagranie wideo. Co prawda nie zakłada już japonek i nie każe pisać sobie na wizytówce (tak zrobił na studiach) „I'm CEO, Bitch!", ale takie lekceważenie mocno wstrząsnęło inwestorami. Bezustannie biją się z wątpliwościami, czy powinni wydać miliardy na firmę „nastolatka". Nie wiedzą, co tak naprawdę myśli. A przecież dysponuje w spółce władzą absolutną.