Poniedziałkowe doniesienia na temat wysokiej skuteczności szczepionki Moderny na Covid-19, podobnie jak te z zeszłego tygodnia na temat preparatu Pfizera i BioNTechu, doprowadziły do wzrostu apetytu inwestorów na ryzyko. Jego przejawem była przecena aktywów bezpiecznych, przede wszystkim obligacji skarbowych. Zjawisko to było najwyraźniej widoczne w USA, gdzie rentowność (porusza się w kierunku odwrotnym do cen) obligacji dziesięcioletnich w zeszłym tygodniu wynosiła nawet 0,98 proc., najwięcej od marca br., w porównaniu z niewiele ponad 0,8 proc. przed rewelacjami Pfizera. Tam poprawie nastrojów sprzyjały też wyniki wyborów prezydenckich. Na innych rynkach ten „reflacyjny" ruch – podyktowany wiarą w poprawę perspektyw gospodarek i w rezultacie oczekiwaniami na wyższą inflację i wyższe stopy procentowe – również był widoczny, choć na mniejszą skalę. Rentowność polskich 10-latek w ubiegłym tygodniu zbliżyła się do 1,3 proc., w porównaniu z niespełna 1,15 proc. tydzień wcześniej.
Przełom z opóźnionym zapłonem
Wielu analityków ocenia, że wynalezienie skutecznych szczepionek na Covid-19 to wydarzenie przełomowe, które siłą rzeczy zmieni trendy na rynkach finansowych. W poniedziałkowej analizie zwrócili na to uwagę ekonomiści z Banku Pekao.
„Szczepionki nie wpłyną na trajektorię epidemii w najbliższych miesiącach, ani nie przełożą się natychmiast na wyniki ekonomiczne. Nie przedkładalibyśmy jednak w tym momencie dość dobrze rozpoznanych krótkoterminowych zagrożeń dla gospodarek nad perspektywę długoterminową. Uważamy, że wyznaczony został dość precyzyjnie punkt, od którego inwestorzy mogą odliczać czas powrotu do względnej normalności funkcjonowania społeczeństw i gospodarek. Jest to zatem istotna przesłanka do zmiany alokacji w portfelach inwestycyjnych" – tłumaczą. To jednak nie oznacza, że od tego momentu rozpocznie się systematyczna przecena obligacji.
„Rentowność amerykańskich obligacji skarbowych może w najbliższym czasie przebić 1 proc., ale ich trwała przecena w tym roku jest mało prawdopodobna. Rosnąca liczba zachorowań na Covid-19 będzie ciążyła fundamentom gospodarczym. Krzywa rentowności zacznie się z czasem wystramiać, ale w najbliższym kwartale nie będzie wyraźnego trendu" – napisali kilka dni temu analitycy rynku długu w Societe Generale. Jak tłumaczyli, druga fala pandemii Covid-19 będzie skłaniała banki centralne do utrzymywania ultrałagodnej polityki pienieżnej, a być może nawet do jej dalszego łagodzenia. Europejski Bank Centralny już zasygnalizował, że w grudniu zdecyduje się na zwiększenie swoich programów skupu obligacji na rynku wtórnym. Tym zresztą można tłumaczyć fakt, że rentowność obligacji skarbowych niektórych państw strefy euro – np. Grecji – ustanowiły w ostatnich dniach nowe, historyczne minima. W Polsce czynnikiem ograniczającym potencjał do przeceny obligacji skarbowych pozostaje z kolei silny popyt banków na te papiery.
Zagrożone ożywienie
Także zdaniem ekonomistów z banku Berenberg dalszy istotny wzrost rentowności obligacji nie będzie możliwy dopóty, dopóki świat zmaga się z drugą falą pandemii. Według nich w przyszłym roku, który będzie początkiem kilkuletniego okresu błyskawicznego wzrostu gospodarczego na świecie, dochodowość obligacji skarbowych na tzw. rynkach bazowych (USA, Niemcy, Francja, W. Brytania) może wzrosnąć o około 0,6 pkt proc. Byłoby to wprawdzie ekwiwalentem zaostrzenia polityki pieniężnej, ale nie na taką skalę, aby zablokować odbudowę gospodarek po pandemii. „Przecena obligacji w dużym stopniu oznacza sukces polityki pieniężnej. Po bezprecedensowym załamaniu aktywności gospodarczej wiosną rynki zaczęły obecnie wyceniać trwałe ożywienie. Ale dopóty, dopóki to odbicie jest kruche, banki centralne nie pozwolą rentownościom wzrosnąć na tyle, aby mogły zagrozić niepewnej poprawie koniunktury" – napisali w piątkowej analizie. Według nich w grudniu EBC dołoży do swojego pandemicznego programu QE (tzw. PEPP) kolejnych 500 mld euro.