„Spowolnienie” nabiera nowego znaczenia

Pod względem wzrostu PKB II połowa roku może być równie udana, jak pierwsza. Na tle tego, co dzieje się w strefie euro, koniunktura w Polsce jest zadziwiająco dobra.

Publikacja: 19.08.2019 05:08

„Spowolnienie” nabiera nowego znaczenia

Foto: Fotorzepa, Marta Bogacz

W spowolnienie będzie trzeba uwierzyć, bo poczuć będzie je trudno – do takiego wniosku prowadziła debata ekonomistów, którą zorganizowaliśmy w „Parkiecie" pod koniec 2018 r. Jak dotąd rzeczywistość doskonale wpisuje się w ten scenariusz. Choć koniunktura w strefie euro, która jest naszym głównym partnerem handlowym, jest dziś wyraźnie gorsza, niż można było oczekiwać na przełomie lat, wzrost PKB Polski w 2019 r. na poziomie około 4,5 proc. nie wydaje się zagrożony.

Hamowanie już za nami?

Jak wstępnie oszacował GUS, w II kwartale polska gospodarka urosła o 4,4 proc. rok do roku, po 4,7 proc. w I kwartale. To najsłabszy wynik od dwóch lat i minimalnie niższy, niż oczekiwali ekonomiści. Patrząc w szerszej perspektywie, polska gospodarka wciąż jednak rozwija się bardzo szybko, a najbliższe kwartały mogą przynieść stabilizację tempa wzrostu.

– Sądzimy, że wzrost gospodarczy w III i IV kwartale może nawet nieznacznie przyspieszyć, głównie ze względu na impuls fiskalny związany z uruchomionymi już wypłatami świadczeń z programu 500+ na każde dziecko – ocenia Andrzej Kamiński, ekonomista z Banku Millennium. – Utrzymujemy zatem prognozę wzrostu PKB w całym 2019 r. na poziomie 4,6 proc. – dodaje. Dla porównania, w 2018 r. PKB Polski zwiększył się o 5,1 proc.

Także ekonomiści z PKO BP uznali, że wyniki polskiej gospodarki w II kwartale są spójne z wzrostem PKB w całym bieżącym roku o 4,6 proc. Zwrócili uwagę na to, że koniunktura w II kwartale była pod dużym wpływem przejściowych czynników, takich jak czerwcowa fala upałów oraz wyjątkowo niekorzystny dla aktywności gospodarczej układ dni wolnych od pracy.

Boom zmienił oczekiwania

Ostrożniejsi w ocenie perspektyw polskiej gospodarki są ekonomiści z Banku Ochrony Środowiska. „Przy bardzo silnym impulsie dochodowym w II połowie roku, spożycie gospodarstw domowych pozostanie ważnym wsparciem dla wzrostu gospodarczego, ale będzie to raczej czynnik ograniczający skalę spowolnienia, a nie odwracający kierunek spadkowy dynamiki PKB" – napisali w niedawnej analizie dwukrotni zwycięzcy konkursu prognoz makroekonomicznych i rynkowych „Parkietu".

W ich ocenie jeszcze w tym roku wzrost PKB zwolni poniżej 4 proc. rok do roku (do 3,8 proc. w IV kwartale). Tego samego zdania się m.in. eksperci z Instytutu Prognoz i Analiz Gospodarczych. W tym scenariuszu w całym 2019 r. polska gospodarka powiększyłaby się o 4,3 proc. Przed boomem gospodarczym z lat 2017–2018 taki wynik także byłby powszechnie uważany za bardzo dobry.

Jak tłumaczył niedawno na antenie Parkiet TV Piotr Bujak, główny ekonomista banku PKO BP, nawet spadek tempa wzrostu polskiej gospodarki w okolice 3,8 proc., oczekiwany w 2020 r., nie będzie miał negatywnych konsekwencji np. dla koniunktury na rynku pracy.

Automatyczny stabilizator

Zarówno ekonomiści BOŚ, jak i IPAG swoje stosunkowo pesymistyczne prognozy tłumaczą pogarszającą się sytuacją w gospodarce strefy euro oraz oczekiwanym hamowaniem wzrostu inwestycji po bardzo udanym pod tym względem I kwartale (wtedy nakłady inwestycyjne w Polsce zwiększyły się o 12,6 proc. rok do roku, w II kwartale – według szacunków ekonomistów – już tylko o 8,5 proc.). To ostatnie zjawisko będzie z kolei głównie skutkiem wyraźnego spowolnienia w inwestycjach samorządów.

Foto: GG Parkiet

Do ostrożności w ocenie perspektyw gospodarki skłaniać może również inflacja, która przyspiesza bardziej od oczekiwań ekonomistów (w lipcu wyniosła 2,9 proc. rok do roku, najwięcej od października 2012 r., a na początku 2020 r. prawdopodobnie przebije 3,5 proc.). Tłumi ona bowiem wzrost realnych dochodów gospodarstw domowych.

Ekonomiści z mBanku, którzy spodziewają się w całym 2019 r. zwyżki PKB o 4,9 proc., a w 2020 r. o 4 proc., zwracają jednak uwagę, że wpływ spowolnienia w strefie euro na polską gospodarkę osłabiać może deprecjacja złotego. Polska waluta wyraźnie słabnie od połowy lipca. W rezultacie wobec koszyka złożonego w 50 proc. z euro i w 50 proc. z dolara złoty jest obecnie najsłabszy od 2017 r. Analitycy mBanku zauważyli, że już w II kwartale w Europie Środkowo-Wschodniej najbardziej odporne na dekoniunkturę na Zachodzie były te kraje, które dysponują własną walutą.

Gospodarka krajowa
Rewelacyjne dane o PMI Polski. Najgorsza w historii passa wreszcie przerwana
Gospodarka krajowa
Mniej niż co piąty mikroprzedsiębiorca korzysta z kredytu
Gospodarka krajowa
Wyzwania dla małego biznesu
Gospodarka krajowa
GUS opublikował najnowsze dane. Tak rośnie PKB Polski
Gospodarka krajowa
Słaba koniunktura na Zachodzie rzutuje na polską gospodarkę. EBOR tnie prognozę
Gospodarka krajowa
Silny złoty to błogosławieństwo dla Rady Polityki Pieniężnej