– Dajemy ustawową gwarancję własności pieniędzy przenoszonych z OFE na IKE – mówiła Małgorzata Jarosińska-Jedynak, minister funduszy i polityki regionalnej, która we wtorek wraz z innymi przedstawicielami rządu oraz szefami ZUS i PFR opowiadała dziennikarzom o ustawie mającej ostatecznie zlikwidować otwarte fundusze emerytalne.
– Każdy będzie miał wybór. Będzie mógł przenieść pieniądze ze swojego rachunku w OFE na indywidualne konto emerytalne lub do ZUS. Domyślną opcją będzie IKE. Jeśli ktoś będzie wolał ZUS, będzie musiał w tej sprawie złożyć specjalny, prosty do wypełnienia wniosek – mówiła minister. – Na złożenie takiej deklaracji będzie czas pomiędzy 1 czerwca i 1 sierpnia 2020 r. – dodała.
Oszczędności przeniesione na IKE będą podlegały dziedziczeniu. Będzie je można wypłacić w całości lub w ratach po osiągnięciu wieku emerytalnego. Bez podatków. Ale podatek trzeba będzie zapłacić na wejściu do systemu, czyli przy przenoszeniu pieniędzy z OFE na IKE. Rząd nazywa to opłatą przekształceniową. W sumie będzie to 15 proc. aktywów. Rząd pobierze ją w dwóch transzach – w 2020 i 2021 r.
– Nie ma większej różnicy, czy opłata zostanie pobrana na początku, czy przy wypłacie pieniędzy. Z naszych wyliczeń wynika, że jest w przybliżeniu równa podatkowi dochodowemu, który w przyszłości, przy wypłacie emerytury, będzie pobrany od pieniędzy przeniesionych z OFE do ZUS – przekonywał Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju, który nadzoruje wdrożenie programu pracowniczych planów kapitałowych. – Nie ma też chyba większych szans, że w przyszłości podatek dochodowy zostanie znacząco obniżony, a więc żeby opodatkowanie w przyszłości było atrakcyjniejsze niż dziś – dodał.