Ministerstwo Finansów oddało do konsultacji publicznych projekt ustawy o Ogólnoeuropejskim Indywidualnym Produkcie Emerytalnym (OIPE). Cieszę się nie tylko dlatego, że poznałem tłumaczenie dotychczasowego Pan-European Personal Pension Product (PEPP). Założenia ustawy przewidują bowiem, że polscy inwestorzy zyskają kolejny produkt korzystnie opodatkowany podatkowo, co dotąd nie było takie pewne.
OIPE dołączą do IKE, IKZE, PPE, OFE, nowego IKE, PPK i nieśmiertelnego ZUS-u w dbaniu o finanse naszych emerytów. Można oczywiście obawiać się, jak Polacy połapią się w tych skrótach, tym bardziej że z planowanego ponad rok temu Systemu Centralnej Informacji Emerytalnej (jego operatorem miał być PFR) na razie nici. Ale nie narzekajmy. Wiemy, jak mizerna będzie w przyszłości stopa zastąpienia (relacja emerytury do wynagrodzenia) i narzekamy, że Polacy nie inwestują długoterminowo. O problemie tym czytamy nawet w długo oczekiwanej Strategii Rozwoju Rynku Kapitałowego, ale ta – na razie – przypomina Yeti. Wiemy, że istnieje, ale nikt jej w praktyce nie widział. W końcu jest! Mamy nowe narzędzie, na dodatek takie, w którym sami decydujemy, w co inwestujemy (to jedna z przyczyn, choć nie główna, dotychczasowych problemów z popularyzacją PPK). Choć w sumie nie tak nowe to narzędzie, o czym za chwilę.
Najpierw konkrety. W IKE, popularniejszych od IKZE, nie oszczędza nawet milion Polaków. To kilka procent pracujących. Grudzień to tradycyjny okres żniw dla tych korzystnych podatkowo programów, mocno wykorzystywany reklamowo, ale w ciągu roku jakoś nam chęć inwestycyjna siada. Optymalizacja podatkowa, zwłaszcza w kraju z podatkiem giełdowym i podatkiem Belki, to jednak konieczność. Niestety, limity nie są duże – za roczny limit w IKE kupisz jedną akcję Amazona (w IKZE już żadnej). W 2021 r. limit ten wynosi 15 777 zł. Piszę o IKE, bo w projekcie ustawy OIPE to niemal wierna ich kopia.
O co chodzi w tym całych OIPE, które pojawią się już w 2021 r.? Unia dostrzega ten sam problem, który my widzimy – społeczeństwa się starzeją, pracownicy są coraz bardziej mobilni, pracują już nie tylko na etacie, stopy procentowe są zerowe, na dodatek państwa członkowskie mają chaos lub brak programów emerytalnych. Wymusza więc na rządach, by wprowadziły prosty i tani produkt. Czyli OIPE. Ma być transgraniczny, prosty, przejrzysty, elastyczny w wypłacie i polityce inwestycyjnej, i dystrybuowany online. Dostawcy OIPE mają także obowiązek oferowania produktu podstawowego z roczną opłatą za zarządzanie na poziomie maksymalnie 1 proc.
Państwom zostawiono przy tym wybór, jeśli chodzi o rozwiązania podatkowe, skłaniające do inwestycji w OIPE. Ministerstwo Finansów, szczęśliwie dla inwestorów, zaproponowało (trwają konsultacje) rozwiązanie wzorowane na IKE. Czyli z takim samym limitem i brakiem podatku od dochodów kapitałowych. Co istotne, można mieć OIPE, mając już IKE, więc Kowalski dostaje kolejny produkt i kolejną zachętę do inwestowania długoterminowego. Możliwe będą przy tym transfery np. OIPE do IKE (choć dlaczego nie ma być transferu w drugą stronę?) i prawdziwa konkurencja.