Manufaktury i laboratoria

Centralnie sterowana gospodarka nie wpłynęła negatywnie na rozwój polskiej branży kosmetycznej. Dziś Polska zajmuje czołowe miejsce na światowych rynkach.

Publikacja: 06.07.2018 05:00

Foto: materiały prasowe

Polskie kosmetyki można znaleźć w 130 krajach na całym świecie, co świadczy o tym, że cieszą się dużą popularnością. Możemy się pochwalić ok. 400 producentami. W polskim przemyśle kosmetycznym zatrudnionych jest dziś ok. 19 tys. osób. Polska jest też jedynym obok Litwy krajem w Europie, w którym kosmetologia nauczana jest na poziomie uniwersyteckim.

Miedzy wojnami i po wojnie

Stworzone w latach 20. zaczątki regularnego przemysłu kosmetycznego zapewniły solidną podstawę do jego dalszego rozwoju po II wojnie światowej. Polski przemysł został wówczas znacjonalizowany, czego efektem było powstanie zjednoczenia przemysłu kosmetyków i środków czystości Pollena. Dzięki wykorzystaniu wiedzy i istniejącej infrastruktury Polska w krótkim czasie stała się głównym producentem i eksporterem kosmetyków w regionie Europy Środkowo-Wschodniej. Produkowano u nas kosmetyki kolorowe, kosmetyki pielęgnacyjne i zapachy dla wszystkich krajów bloku wschodniego. Połączenie dobrej jakości z rozsądną ceną sprawiło, że wiele z powstałych wówczas marek przetrwało okres transformacji gospodarczej końca lat 80. i ich produkty z powodzeniem sprzedają się także dziś.

Wolna Polska

Zdobyte przez ponad 40 lat wiedza i doświadczenie, a także zbudowana infrastruktura produkcyjna zagwarantowały doskonały start przemysłu kosmetycznego w nowych, trudnych warunkach gospodarki wolnorynkowej. W tym czasie wiele zakładów produkcyjnych sprywatyzowano, a ich nabywcami zostały światowe koncerny kosmetyczne, m.in.: Cussons, Henkel, L'Oreal czy Beiersdorf. Wiele zagranicznych firm, wśród nich m.in. Avon czy Procter & Gamble, zainwestowało także w budowę nowych zakładów w Polsce. Równocześnie powstawały i dynamicznie rozwijały się rodzime firmy kosmetyczne: Laboratorium Kosmetyczne Dr Irena Eris, Soraya, DAX Cosmetics, Ziaja, Kolastyna, Oceanic etc.

Wraz z wstąpieniem Polski do Unii Europejskiej polski przemysł kosmetyczny uzyskał łatwiejszy dostęp do unijnych rynków, stanowiących tradycyjne kierunki eksportu polskich kosmetyków. Zalety unijnego członkostwa to nie tylko ułatwienia na granicy, lecz także jednolite prawo dla wszystkich przedsiębiorców, brak rozbieżności między ustawodawstwem krajowym a unijnym oraz wspólna notyfikacja kosmetyków. Duży wpływ na rozwój innowacyjności polskich firm kosmetycznych miały także unijne fundusze. Wielu spośród dużych i małych producentów kosmetyków skorzystało m.in. z dotacji w ramach programu „Innowacyjna gospodarka". Tylko na ten cel przeznaczono ponad 10 mld euro, z których 85 proc. pochodziło z Europejskiego Funduszu Regionalnego. Dzięki ciągłemu rozwojowi w obszarze innowacji polski standard w tej dziedzinie nie odbiega dziś od standardów międzynarodowych korporacji. W największych polskich firmach normą stały się ciągłe inwestycje w innowacje, które w przypadku większości uznanych producentów oscylują w granicach 20 proc. wszystkich wydatków.

Dziś, aby skutecznie rywalizować z koncernami kosmetycznymi, polscy producenci inwestują w nowoczesne linie produkcyjne oraz programy badawcze, których efektem są innowacyjne produkty. Każda duża polska firma kosmetyczna posiada własne laboratorium badawcze i przeznacza znaczące środki na prowadzenie badań rozwojowych. Ulepszane są nie tylko same produkty, ale także opakowania czy komunikacja marketingowa.

W Polsce działa również wiele niezależnych laboratoriów badawczych. Tworzą one rozbudowaną bazę, w której przeprowadzane są m.in. badania mikrobiologiczne, fizyko-chemiczne, dermatologiczne i użytkowe oraz wiele innych, specjalistycznych badań związanych z przemysłem kosmetycznym. Według Głównego Urzędu Statystycznego w polskiej branży badawczo-rozwojowej zatrudnionych jest prawie 82 tys. osób. To wciąż dziesięć razy mniej niż w Japonii i ponad sześć razy mniej niż w Niemczech, ale znacznie więcej niż w innych krajach regionu, takich jak Czechy, Słowacja czy Węgry.

Polacy kupują coraz droższe kosmetyki

Polski rynek kosmetyczny wart jest już prawie 17 mld zł. Polska jest szóstym rynkiem kosmetycznym w Europie. Coraz większą rolę odgrywają na nim kosmetyki premium. Średnioroczne tempo wzrostu w latach 2017 –2021 wynieść ma 5,6 proc., a wartość może przekroczyć 750 mln zł w 2021 roku. Popyt na produkty tej kategorii wciąż rośnie, a w sklepach pojawiają się kolejne luksusowe marki oferujące produkty pielęgnacyjne oraz zapachy męskie i damskie.

Rosnące trendy zakupowe w sektorze kosmetyków luksusowych są związane ze strukturą społeczeństwa. Wynika to m.in. z redukcji ubóstwa, a także z rozwoju klasy średniej. Liczba dobrze zarabiających Polaków (z dochodem powyżej 7,1 tys. zł brutto miesięcznie) wynosi obecnie 1,1 miliona. Ich łączny dochód netto to 191 mld zł. Trend ten wpływa na sprzedaż kosmetyków w bardzo wielu obszarach. Najbardziej oczywistą zmianą jest gotowość klientów do kupowania coraz większej liczby coraz droższych wyrobów. Luksusowe perfumy i kosmetyki raz lub kilka razy w miesiącu kupuje 18 proc. z nas.

– W galeriach handlowych obok showroomów znanych marek światowych pojawiają się także polskie. Jednocześnie rynkowe analizy podają, że cały rynek rośnie ok. 2,8 proc. rocznie. Sektor luksusowy ma urosnąć w najbliższych latach o 5,6 proc. Wynika z tego, że jest grupa konsumentów aspirujących

do tego, by kupować perfumy i kosmetyki klasyfikowane jako premium. Porównanie tych wskaźników pokazuje, że jest to rynek z perspektywami – mówi Blanka Chmurzyńska-Brown, dyrektor generalny Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego.

Kosmetyki wytwarzane w Polsce są dziś tej samej wysokiej jakości jak te produkowane w krajach o ugruntowanej pozycji na rynkach europejskich. Świadczy o tym m.in. rosnący eksport na dojrzałe rynki zachodnie. Jego nadwyżka w roku 2016 r. wyniosła 30 proc. Prognozy rozwoju rynku luksusowych kosmetyków i perfum są bardzo optymistyczne. Takie drogerie jak Sephora czy Douglas wprowadzają rocznie średnio kilka nowych marek. Konsumenci coraz częściej są zainteresowani zakupem luksusowych kosmetyków i skłonni przeznaczać na nie coraz większe kwoty. Ważna jest dla nich jakość produktu, ale również jakość obsługi i możliwość robienia zakupów w sklepach, które gwarantują wysoką jakość, prestiż i profesjonalne doradztwo.

Opinia

Ewelina Rybałtowska, Blogerka urodowa, autorka bloga Pracownia Porannych Przyjemności

Polski rynek kosmetyczny nie ma się dziś czego wstydzić. Od wielu lat chwaliliśmy wszystko, co pochodziło z zagranicy. Zachodnie kosmetyki wydawały nam się znacznie lepszej jakości, bo tamte marki chemiczno-kosmetyczne przeznaczały więcej pieniędzy na innowacje niż te z metką Made in Poland. W Polsce jeszcze w latach 70. królowały małe manufaktury, a część z nich w latach 80. i 90. rozwinęła się na tyle, że dziś ich wyroby sprzedawane są na całym świecie.

Dr Irena Eris, Inglot czy marka Oceanic i rodzina Państwa Soszyńskich – podziwiam te marki za drogę, którą przebyły. To, co według mnie jest ich największym atutem, to fakt, że są to marki rodzinne, które powstały z miłości i wiedzy kosmetycznej, a nie stricte ze względów finansowych. To one dzięki pracy, wiedzy i umiejętności wyłapywania trendów wyszły na globalny rynek. Polskie marki słuchają klientów i dostosowują produkty do realnych potrzeb konsumentów na ich rodzimym rynku.

Naszym markom łatwiej jest stworzyć kosmetyki pod gusta Polki, bo jak wiadomo, każdy rynek charakteryzuje się swoją specyfiką, jak np. choćby w kolorach podkładów – Polki mają bardzo jasną karnację i międzynarodowe marki bardzo często mają podkłady, których kolory są o dwa tony ciemniejsze niż te z polskich marek. Podobnie jest w kwestii zapachów, konsystencji kremów etc.

Ostatnie dziesięciolecie pokazało, że mając wiedzę kosmetyczną i interesując się tematem beauty, można stworzyć małą firmę i produkować to, czego sami nie możemy znaleźć na rynku. Dzięki mediom społecznościowym łatwiej niż kiedyś jest te firmy wypromować, można z małej firmy, produkującej kosmetyki ręcznie w ilości kilku sztuk dziennie, przeobrazić się w sporą i eksportować swój asortyment za granicę. Tak powstały m.in. Ministerstwo Dobrego Mydła, Yonelle czy Fridge. Polskie kosmetyki obecnie charakteryzują się zamiłowaniem do naturalności, powrotem do natury. Polki pokochały kosmetyki ekologiczne, bazujące na dobrych składnikach, dlatego od lat 90. powstało tak wiele manufaktur produkujących naturalne kosmetyki (m.in. Hagi Cosmetics, Naturativ, Resibo, iossi, Phenome, Loving Eco, Alba 1913, Anabelle Minerals). Nie musimy się też wstydzić jakości technologicznej użytej do produkcji kremów, serum czy produktów do włosów. Polskie marki tworzą swoje laboratoria, w których odkrywają nowe, skuteczne związki przeciwzmarszczkowe (Yonelle, Dottore), inwestują w najnowsze rozwiązania, a nawet patentują swoje odkrycia (rękawiczki do demakijażu GLOV) i sprzedają produkty w wielu krajach na całym świecie. Mamy coraz więcej technologów, wykształconych ludzi po kosmetologii i inwestorów, którzy widzą, że to przyszłościowa branża. A same Polki tylko na tym korzystają i z roku na rok wydają więcej na kosmetyki. Nasze rodaczki kupują bardziej rozważnie – czytają składy, porównują, szukają jak najbardziej naturalnych produktów o jak najlepszych formułach.

Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
100 lat gospodarki
Przyszłość rynku prawnego to outsourcing obsługi prawnej
Materiał Promocyjny
Samodzielne prowadzenie księgowości z Małą Księgowością
100 lat gospodarki
Bank finansujący państwowe przedsięwzięcia
100 lat gospodarki
Krzysztof Tchórzewski Elektromobilność sposobem na walkę ze smogiem