Kurs otwarcia był o 7,4 proc. wyższy od ceny emisyjnej oferowanych ostatnio walorów, która wynosiła 32,4 zł. Kolejne transakcje zawierano już jednak po niższych cenach. Ostatecznie na zamknięciu sesji kurs wyniósł 33 zł i był o 1,9 proc. wyższy od ceny emisyjnej.

KDM Shipping jest dwunastą spółką, która w tym roku zadebiutowała na warszawskiej giełdzie. W efekcie na głównym parkiecie GPW jest już ich 436. W tym gronie 41 podmiotów to emitenci zagraniczni.

Do notowań na GPW weszło łącznie 7,1 mln akcji KDM Shipping. Ze względu na roczny lock-up (zakaz zbywania), który objął dotychczas zarejestrowane walory, w faktycznym obrocie znajdują się obecnie tylko nowe papiery, których jest 796 tys. sztuk.

Ukraińska spółka z lipcowej oferty pozyskała jedynie 25,8 mln zł brutto z ponad 120 mln zł, jakie pierwotnie zarząd chciał zebrać od inwestorów. – Nasze plany dotyczące podwojenia ładowności floty i rozbudowy stoczni jednak się nie zmieniają. One uległy tylko wydłużeniu – powiedział podczas debiutu Kostiantyn Molodkovets, prezes i większościowy udziałowiec KDM Shipping. Mniejsza kwota pozyskana z emisji oznacza, że na razie spółka może sobie pozwolić  na zakup tylko dwóch, z sześciu planowanych wcześniej, używanych statków rzeczno-morskich. Kolejne jednostki chce nabywać za wpływy z bieżącej działalności, co zapewne trochę potrwa. Obecnie spółka ma osiem statków.

W ubiegłym roku grupa KDM Shipping wypracowała 29,2 mln zł przychodów i 14,2 mln zł zysku netto. W stosunku do 2010 roku wzrosły one odpowiednio o 110 proc. i 179 proc. W tym roku takiej dynamiki już raczej nie będzie. W pierwszych miesiącach grupa wypracowywała podobne wyniki, jak w porównywalnym okresie ub.r. Prognozy przychodów i zysków spółka nie opublikowała.