Kontrakty terminowe na ropę Brent spadły w tym tygodniu do najniższych poziomów od prawie dwóch miesięcy. Oprócz braku eskalacji konfliktu na Bliskim Wschodzie, co pomogło w spadku tzw. premii za konflikt, pojawiły się także nowe informacje z Rosji.

Wicepremier Rosji Aleksander Nowak zasygnalizował, że OPEC+ może rozważyć zwiększenie produkcji ropy. Grupa głównych producentów spotka się 1 czerwca, aby zdecydować o polityce wydobycia w drugiej połowie roku.

Obecne porozumienie w sprawie dostaw, które usuwa z rynku około 2,2 miliona baryłek dziennie, wygaśnie pod koniec czerwca. Z kolei dane branżowe pokazały, że zapasy ropy naftowej w USA wzrosły w ubiegłym tygodniu o 0,509 mln baryłek, wbrew oczekiwaniom rynkowym zakładającym spadek o 1,43 mln baryłek.

Wydaje się więc, że o ile strona popytowa wciąż pozostaje silna i zbliżający się letni popyt na paliwa będzie mógł to potwierdzić, o tyle aktualnie rynek zaczyna się zastanawiać, jak będzie wyglądać podaż ropy. Jeśli OPEC faktycznie zwiększy produkcję, to presja na ponowny wzrost cen może być niewielka i umiarkowana. W innym przypadku, gdyby powyższe informacje okazały się jedynie plotką lub myśleniem życzeniowym, to letni sezon może wyciągnąć ceny ropy ponownie w stronę kwietniowych szczytów lub jeszcze wyżej.