Rodzimy rynek venture capital czeka na lepsze czasy

Wysokie stopy procentowe i inflacja, w połączeniu ze wstrzymaniem unijnych środków, spowodowały, że wartość inwestycji na polskim rynku VC znacząco spadła. Eksperci przewidują jednak, że w średnim i długim terminie sytuacja się poprawi.

Publikacja: 15.06.2023 21:22

Rodzimy rynek venture capital czeka na lepsze czasy

Foto: AdobeStock

Jak wynika z danych Polskiego Funduszu Rozwoju, w I kwartale wartość inwestycji, w porównaniu z analogicznym okresem 2022 r. (z wyłączeniem tzw. megarund o wartości powyżej 100 mln dol.) spadła o 27 proc. do 446 mln zł. Co warto zaznaczyć, w kwietniu i maju fundusze zaangażowały w młode podmioty zaledwie 56 mln zł, podczas gdy w całym II kwartale ubiegłego roku było to 916 mln zł. Analitycy są zgodni – najbliższe miesiące będą trudne.

Wszyscy zwijają żagle

– Kończy się właśnie okres inwestycyjny dużej liczby funduszy wspieranych kapitałem publicznym – mowa tu przede wszystkim o funduszach z popularnych na naszym rynku programów, jak Bridge Alfa Narodowego Centrum Badań i Rozwoju czy PFR Starter. Rynek czeka na uruchomienie nowych programów, prawdopodobnie nastąpi to jednak nie wcześniej niż na początku przyszłego roku. W związku z tym czeka nas okres ograniczonej podaży kapitału lokalnych inwestorów. Część funduszy, tak jak my, będzie miała możliwość dokonywania inwestycji follow-on, czyli dotyczących wyłącznie wcześniej sfinansowanych projektów. Założyciele planujący pozyskać kapitał dla swoich spółek na pewno powinni mieć to na uwadze – komentuje dla „Parkietu” Maciej Kosuń, menedżer inwestycyjny w Tar Heel Capital Pathfinder.

446 mln zł

zainwestowały fundusze venture capital na polskim rynku w I kwartale. Względem ubiegłego roku jest to rezultat słabszy o 27 proc.

Za tymczasowy przestój odpowiada też brak unijnych środków w ramach perspektywy finansowej na lata 2021–2027. Rządzący szacują, że w ramach tej polityki otrzymamy na dalszy rozwój około 355,6 mld zł. Eksperci z kolei prognozują, że ich wydatkowanie na inwestycje w małe podmioty poprzez programy, jak np. te od NCBiR czy PFR, powinno nastąpić w II półroczu lub już przyszłym roku. Do tego czasu tzw. nanofundusze, czyli najmniejsze podmioty o kapitalizacji do 10 mln euro, które są najliczniejszą grupą na rodzimym rynku VC, wstrzymają się z inwestycjami.

56 mln zł

– tyle według danych PFR zainwestowały fundusze na rodzimym rynku w kwietniu i maju. W całym II kw. 2022 r. wartość ta opiewała na 916 mln zł.

Co więcej, gorszy dostęp do kapitału powoduje, że brakuje chętnych do zakładania młodych podmiotów. – Przez brak środków na inwestycje i projektów publicznych, tworzenie start-upów od razu zrobiło się mniej „modne”, co dodatkowo zmniejsza napływ nowych projektów. Do czasu wznowienia podaży dotacji na nowe projekty nie widzę możliwości odbicia w górę, co chyba źle świadczy o jakości polskiej sceny – dodaje Tomasz Kowalczyk, partner w Rebells Valley.

13

wyniósł w maju wskaźnik inflacji CPI w Polsce. To, w połączeniu z wysokimi stopami procentowymi, główne czynniki hamujące wzrost rynku.

„Maszeruj albo giń”

Zgodnie z danymi GUS w maju inflacja sięgnęła 13 proc. Z kolei stopa referencyjna w Polsce utrzymuje się na poziomie 6,75 proc. W tak takich warunkach widać, że o pozyskanie kapitału jest naprawdę trudno, co potwierdza także marazm na rynku crowdfundingu udziałowego. Spółki zatem bardziej niż na rozwoju skupiają się na przetrwaniu. – Ciężko jest się przygotować spółce technologicznej na brak kapitału dostępnego do zebrania na rynku. Obserwuję, że mniej jest rund finansowania typu pre-seed – ludzie mniej chcą zmieniać swoją obecną pracę i robić transfery do świata start-upów, gdyż rynek, szanse finansowania i atrakcyjność rozwoju jest mniejsza niż mogłoby to się wydawać np. dwa lata temu. Obecnie obserwujemy „spływ” spółek o wyższych przychodach, które muszą akceptować niższe wyceny. Widzimy również, że niektóre bardzo atrakcyjne spółki spoza regionu CEE nie były w stanie pozyskać wystarczającego kapitału ze względu na wysoką wycenę. W takich przypadkach inwestorzy podejmują czasem odważne decyzje, takie jak resetowanie struktury udziałów (ang. cap table), aby zwiększyć udziały założyciela i w ten sposób poprawić atrakcyjność spółki – mówi Mateusz Bodio, partner zarządzający w RKKVC.

Zdaniem ekspertów, spółki niezbyt odpowiedzialnie podeszły do tematu zarządzania kapitałem. Podmioty, które przetrwają jednak trudniejszy okres, z pewnością wyjdą z niego wzmocnione. – Widać, że duża część start-upów nie wie, jak radzić sobie z obecną sytuacją. Mało który zespół myślał strategicznie, budując zaplecze kapitałowe i teraz, gdy stają przed koniecznością ekspansji zagranicznej, brak zasobów zaciąga im hamulec ręczny. A start-upy powinny działań zgodnie ze starą dewizą Legii Cudzoziemskiej: „Maszeruj albo giń” – twierdzi Kowalczyk.

Nie da się ukryć, że aktualna sytuacja najmocniej bije w małe podmioty, które nie nabrały jeszcze doświadczenia na rynku. Duże, atrakcyjne projekty cały czas mogą liczyć na kapitał. – Dobre projekty, zwłaszcza te na wczesnym etapie rozwoju, wciąż są i będą w stanie pozyskać satysfakcjonujące finansowanie na lokalnym rynku. Obiektywnie patrząc trzeba powiedzieć, że nadpodaż kapitału, którą obserwowaliśmy przed nadejściem obecnej korekty, powodowała, że finansowanie otrzymywały również firmy, które jeszcze do tego nie dojrzały. Ograniczona dostępność środków od inwestorów zewnętrznych to także czynnik pozwalający założycielom na weryfikację często zbyt wygórowanych oczekiwań i walidację założeń biznesowych. Wiele spółek, które wciąż mają środki na działalność, ograniczyło koszty. Dla dużej grupy menedżerów może to być więc niełatwa, ale jakże potrzebna lekcja z zakresu efektywnego zarządzania przepływami pieniężnymi – uzupełnia Kosuń.

Powyższe problemy znajdują odzwierciedlenie także w wycenach podmiotów. Te miały w ostatnich miesiącach znacząco spaść. – Dla start-upów dziś znacznie istotniejsze od walki o poziom wyceny jest zapewnienie finansowania na kolejnych 18 miesięcy. Przekłada to się na realne obniżenie kapitalizacji spółek technologicznych. To zjawisko ma jednak ograniczony charakter – doświadczeni inwestorzy wiedzą, że zbyt mocne obniżenie wyceny prowadzi do zepsucia struktury udziałów i w konsekwencji zamyka drogę do zapewnienia dalszego finansowania spółki na poziomie niezbędnym do odniesienia międzynarodowego sukcesu – podkreśla Artur Banach, partner w Movens VC.

Nadchodzą trudne miesiące

Aktualna sytuacja na rodzimym rynku venture capital jest pokłosiem nie tylko krajowych, ale i światowych problemów gospodarczych. Dopóki te będą trwać, ciężko będzie o poprawę. – Obecna sytuacja jest bezpośrednio związana z wydarzeniami makroekonomicznymi i geopolitycznymi ostatnich lat. To, ile jeszcze potrwa, również zależy więc od czynników zewnętrznych, takich jak m.in. inflacja i poziom stóp procentowych, koniunktura gospodarcza, wybory w USA czy dalszy przebieg wojny w Ukrainie – dodaje menedżer Tar Heel Capital Pathfinder.

Choć eksperci nie spodziewają się, by aktualny marazm miały przełamać zagraniczne fundusze, to już dla większych podmiotów bolesne mogą być kłopoty amerykańskich graczy. – Ciężko jednoznacznie stwierdzić, kiedy sytuacja się poprawi. Nasi partnerzy z USA dopiero zaczynają odczuwać silne fale sejsmiczne po upadku Silicon Valley Banku. Uważam, że może to mieć wpływ na spółki dojrzałe, gdyż dostęp do kapitału tzw. venture debt będzie mniejszy niż poprzednio. To znowu powinno oznaczać, że wyceny pójdą w dół, gdyż spółki będą zmuszone do robienia tzw. down-rounds. Warto obserwować amerykański rynek publiczny i to, w jaki sposób spółki technologiczne są wyceniane. Myślę, że to może być dobry benchmark do prognozowania zmian wycen w Europie – komentuje Bodio.

Mimo aktualnych problemów wydaje się, że rynek powinien w średnim terminie dalej się rozwijać. Napędzać go będzie konieczność pokonania kolejnych bardzo ważnych problemów, jak m.in. globalne ocieplenie. – Spodziewałbym się, że najbliższych 12 miesięcy będzie najtrudniejszych. W pewnym momencie, choć trudno dziś powiedzieć kiedy, sytuacja zacznie się istotnie poprawiać. Sprzyjać temu będzie wiele rożnych aspektów – presja na inwestowanie środków zgromadzonych w funduszach VC, spadające stopniowo stopy procentowe, nowa perspektywa unijna, efekty restrukturyzacji przeprowadzone we wcześniejszych latach, skokowy wzrost adopcji technologii AI i wiele innych. Dlatego my mocno zachęcamy do cierpliwości i wytrwałości – złota era polskich start-upów jest ciągle przed nami – dodaje Banach. – Pamiętajmy, że technologia może okazać się jedynym sposobem na rozwiązanie wielu palących na świecie problemów, takich jak grożąca nam katastrofa klimatyczna. Przed nami także rewolucja związana z rozwojem i upowszechnieniem sztucznej inteligencji. Szybki rozwój technologiczny, a więc jednocześnie dopływ kapitału do inwestycji technologicznych, jest więc nieunikniony – podsumowuje Kosuń.

Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: BMW 501. Barokowy anioł
Inwestycje alternatywne
Ciągle z klasą!
Inwestycje alternatywne
Wysoka cena niewiedzy
Inwestycje alternatywne
Pułapki inwestowania w sztukę
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie. Pustynna burza
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: Volvo Amazon. Nie tylko dla Wonder Woman