Pesymizm konsumentów znika, ale w sklepach tego jeszcze nie widać

W maju czwarty miesiąc z rzędu malała sprzedaż detaliczna towarów i nie da się tego wytłumaczyć wyłącznie wysoką bazą odniesienia sprzed roku. Widoczna od kilku miesięcy wyraźna poprawa nastrojów konsumentów przekłada się jak dotąd głównie na popyt na usługi.

Publikacja: 22.06.2023 21:00

Pesymizm konsumentów znika, ale w sklepach tego jeszcze nie widać

Foto: Bloomberg

Sprzedaż detaliczna towarów, liczona w sklepach zatrudniających co najmniej dziesięć osób, zmalała w maju w cenach stałych o 6,8 proc. rok do roku, po zniżkach o 7,3 proc. w poprzednich dwóch miesiącach. Nie licząc 2020 r., gdy możliwości dokonywania zakupów były ograniczone przez antyepidemiczne obostrzenia, takiego tąpnięcia sprzedaży w Polsce jeszcze nie było.

Nie oznacza to jednak, że równie głębokie jest załamanie szeroko rozumianej konsumpcji. Nastroje w gospodarstwach domowych szybko się bowiem poprawiają wraz ze spadkiem inflacji i zanikaniem strachu przed bezrobociem, co sprzyja m.in. popytowi na usługi związane ze spędzaniem czasu wolnego. Dlatego większość ekonomistów sądzi, że w II kwartale spadek konsumpcji będzie nieco płytszy niż w I kwartale (wyniósł wtedy 2 proc. rok do roku), choć spadek sprzedaży detalicznej towarów będzie najprawdopodobniej wyraźnie głębszy (w I kwartale wyniósł 4,1 proc. rok do roku, w kwietniu i maju średnio 7 proc.).

Bezrobocie już nie straszy

Jak podał w czwartek GUS, tzw. bieżący wskaźnik ufności konsumenckiej (BWUK), który odzwierciedla oceny i oczekiwania gospodarstw domowych dotyczące ich sytuacji finansowej oraz stanu gospodarki, a także ich skłonność do dokonywania ważnych zakupów, wzrósł w czerwcu do -28,2 pkt z -29,9 pkt w maju.

Po ósmej zwyżce z rzędu BWUK jest już tylko minimalnie niżej niż w lutym 2022 r., ostatnim miesiącu, zanim atak Rosji na Ukrainę uruchomił falę pesymizmu w gospodarstwach domowych. Przy tym w czerwcu do wzrostu tego wskaźnika w dużej mierze przyczyniła się poprawa skłonności gospodarstw domowych do dokonywania ważnych zakupów (auto, urządzenia RTV i AGD). To m.in. konsekwencja spadku inflacji, która w coraz mniejszym stopniu eroduje siłę nabywczą płac. W maju przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw zmalało realnie (czyli po uwzględnieniu inflacji) o około 0,7 proc., najmniej od lipca 2022 r. Konsumenci powszechnie oczekują zaś dalszego spadku inflacji. Skłonności do wydatków sprzyja też coraz większe poczucie pewności zatrudnienia. Wyrażający je wskaźnik (nie jest składową BWUK, tylko WWUK, czyli wyprzedzającego wskaźnika ufności konsumenckiej) wyżej niż w czerwcu był poprzednio w marcu 2020 r., gdy wybuch pandemii Covid-19 nie wpłynął jeszcze zauważalnie na polską gospodarkę.

Konsumpcyjny dualizm

Ekonomiści w większości oczekiwali, że efekty poprawy nastrojów konsumentów uwidocznią się już w majowych wynikach sprzedaży. Przeciętnie szacowali, że zmalała ona realnie o 5,7 proc. rok do roku. Do optymizmu skłaniać mogły zresztą już kwietniowe dane. Wtedy sprzedaż detaliczna towarów oczyszczona z wpływu czynników sezonowych wzrosła o 1,1 proc. wobec marca. Rok do roku zmalała o 7,3 proc., nieco mniej, niż zakładali ekonomiści, i można to było w dużej mierze wytłumaczyć wysoką bazą odniesienia sprzed roku, gdy popyt w Polsce podbił masowy napływ uchodźców z Ukrainy oraz wydatki dokonywane na ich rzecz przez Polaków. W maju o tak optymistyczną interpretację danych jest już trudno. Oczyszczona z wpływu czynników sezonowych sprzedaż była bowiem realnie o 1,1 proc. niższa niż w kwietniu. Co więcej, w ujęciu rok do roku spadek sprzedaży w tych kategoriach, gdzie efekt wysokiej bazy był najsilniejszy, wyhamował. Równie głęboki co w kwietniu był za to spadek sprzedaży dóbr trwałego użytku, takich jak meble oraz sprzęt RTV i AGD (o 14,8 proc. rok do roku).

Dlaczego poprawa nastrojów konsumentów nie wpływa na wyniki sprzedaży? W ocenie Kamila Łuczkowskiego, ekonomisty z Banku Pekao, można to częściowo wiązać z z charakterem wcześniejszej eksplozji pesymizmu. Strach przed skutkami kryzysu energetycznego sprawił, że pogorszenie nastrojów gospodarstw domowych było głębsze, niż uzasadniały faktyczne zmiany ich sytuacji finansowej. Teraz następuje odreagowanie, które też nie jest wprost powiązane z kondycją domowych budżetów i możliwościami konsumpcji.

Innym wyjaśnieniem jest nasycenie gospodarstw domowych dobrami trwałego użytku jeszcze z czasów pandemii. To sprawia, że poprawa nastrojów winduje głównie sprzedaż usług konsumpcyjnych – czego nie widać w comiesięcznych danych – a nie towarów. Z jednej strony może to oznaczać, że sprzedaż detaliczna nie odbije się żywiołowo nawet wtedy, gdy rosnąć zaczną realne płace (co może nastąpić już w czerwcu albo lipcu). Z drugiej strony, jak wskazuje Adam Antoniak, ekonomista z ING BSK, trudno liczyć na to, że słabość konsumpcji pozwoli na szybkie sprowadzenie inflacji do celu NBP (2,5 proc.). Dezinflacji w kategorii towarów towarzyszyć może wciąż wysoka inflacja w usługach.

Gospodarka krajowa
Panel ekonomistów: Jak naprawić podatek od zysków kapitałowych?
Gospodarka krajowa
Bilans płatniczy i handel zagraniczny gorsze w marcu
Gospodarka krajowa
Niemal 40 mld zł deficytu w budżecie. Wpływy z VAT na minusie
Gospodarka krajowa
Jakub Borowski, Credit Agricole Bank Polska: RPP zacznie myśleć o podwyżce stóp
Gospodarka krajowa
Kwiecień stanowił preludium silnego wzrostu inflacji
Gospodarka krajowa
Polski eksport słabnie. Kurczy się sprzedaż do Niemiec