– Mamy teraz do czynienia z korektą na rynkach walutowych Europy Środkowo-Wschodniej. Nikt nie wie, jak potoczą się wydarzenia na Bliskim Wschodzie. Jeśli ropa naftowa mocno zdrożeje, np. do 150 USD za baryłkę, może to zagrozić ożywieniu gospodarczemu, a złoty będzie wówczas tracił. Równie dobrze jednak ropa może stanieć o 20 USD za baryłkę w ciągu dwóch miesięcy. Wtedy powróci apetyt na ryzyko i złoty się umocni. Ważniejsze jest jednak to, że kurs złotego w nadchodzących miesiącach będzie cechować duża zmienność – mówi „Parkietowi” Lars Christensen, główny strateg ds. rynków wschodzących w Danske Banku.
Powodem wzrostu zmienności będzie jednak nie tylko sytuacja w krajach arabskich.
– Zbliżają się w Polsce wybory parlamentarne, trwa spór na temat funduszy emerytalnych, powraca temat długu publicznego, wszystko to sprawi, że kurs złotego stanie się bardziej zmienny – wskazuje Christensen.
[srodtytul]Obawy nadal są żywe[/srodtytul]
Niepokój inwestorów co do sytuacji w Libii daje o sobie znać nie tylko na polskim rynku. Frank szwajcarski, waluta uznawana za „bezpieczną przystań” w czasach kryzysów, był wczoraj rekordowo mocny wobec dolara. Za amerykańską walutę płacono już nawet 0,9242 centyma. Euro i jen były najmocniejsze od trzech tygodni wobec dolara. Większość europejskich giełd umiarkowanie traciła zaś późnym popołudniem.
– Natura obecnego kryzysu bliskowschodniego jest niekorzystna dla dolara. Kryzys ten prowadzi do wzrostu cen ropy, a USA są bardzo dużym importerem tego surowca, więc zagraża to ich wzrostowi gospodarczemu – twierdzi Peter Frank, strateg walutowy z Societe Generale.