Do połowy roku, kiedy na giełdzie utrzymywała się w miarę dobra koniunktura, rynek ofert pierwotnych miał się całkiem nieźle. Gdy przyszedł krach, spółki zaczęły rezygnować lub odkładać oferty. W efekcie w całym roku pozyskano za pośrednictwem GPW ponad 10 mld zł (z czego 8,5 mld zł w ofertach pierwotnych). Połowa tej sumy przypadła na ofertę JSW. To o 50 proc. mniej niż w roku 2010, kiedy to bardzo aktywny był Skarb Państwa, wprowadzając na rynek PZU, Tauron czy GPW.
Mniej nowych emisji
Z nowych emisji akcji spółki pozyskały na rynku pierwotnym i wtórnym jedynie 3,5 mld zł (w tym 1,6 mld zł sami debiutanci). Reszta to sprzedaż istniejących akcji przez właścicieli. W porównaniu z rokiem 2010 wynik jest gorszy o 40 proc.
Pozyskiwanie pieniędzy za pośrednictwem GPW było w ubiegłym roku domeną firm zagranicznych. Spośród dziesięciu największych ofert publicznych sześć przeprowadziły firmy spoza naszego kraju. Największą przeprowadził słoweński bank Nova KBM, który z emisji akcji pozyskał ponad 104 mln euro. Drugą pod względem wartości była oferta ukraińskiej spółki wydobywczej Coal Energy, która – m.in. na rozwój istniejących kopalń i częściową redukcję zadłużenia – pozyskała przeszło 225 mln zł.
Wśród krajowych spółek najwięcej pieniędzy udało się zebrać należącej do Leszka Czarneckiego firmie Open Finance (76,5 mln zł) oraz Inpro i Izostalowi (po 66 mln zł.).
Fakt, że polskie firmy nie szukają pieniędzy na rozwój, z pewnością wynika z niestabilnej sytuacji na giełdzie. Po sierpniowym załamaniu notowań na GPW?zadebiutowało tylko pięć firm (całym roku 38) – jednak tylko dwie pozyskały pieniądze od inwestorów. Duża część wybierających się na parkiet (m.in. Wittchen, Work Service, Global Cosmed, Grupa Nokaut czy ukraińska MCB Agricole) zawiesiła oferty, licząc na lepszy moment. Ofiarą słabej kondycji rynków stała się także planowana przez Skarb Państwa wtórna oferta akcji takiego giganta jak PKO?BP.