Pierwsza, całkowicie oczywista, to wzrost dochodów budżetowych z tytułu tego podatku. Produkty, które dotychczas obciążone były zerowym podatkiem VAT, od 1 kwietnia muszą mieć doliczony 5-proc. podatek, co podnosi ich cenę, ale równocześnie zwiększa wpływy budżetowe z tytułu VAT. Ostatnie pełne dane o wykonaniu dochodów budżetowych są dostępne za 2022 r. i wynika z nich, iż dochody z tytułu podatku od towarów i usług, czyli podatku VAT, stanowiły prawie 46 proc. całości dochodów.

Zatem jak widać, jest to istotne źródło dochodów budżetu państwa. Szacunki odnośnie do tego, ile mogą wynieść dochody budżetu z tytułu powrotu stawki opodatkowania do pierwotnego poziomu 5 proc., można oprzeć na wyliczeniach poprzedniego rządu. Otóż jeszcze w grudniu ubiegłego roku ówczesny rząd szacował, że obniżenie stawki z 5 proc. do 0 będzie skutkowało obniżeniem wpływów budżetowych z tytułu płatności tego podatku w I kwartale br. o około 2,7 mld zł. Na tej podstawie można przyjąć, iż powrót do pierwotnej stawki od początku II kwartału oznacza wzrost dochodów w całym roku o około 8,2 mld zł. Nie jest to może kwota aż tak znacząca w kontekście zakładanych w budżecie na bieżący rok dochodów z VAT na poziomie ponad 316 mld zł, tym niemniej w sytuacji niemal pewnego objęcia Polski procedurą nadmiernego deficytu konieczność takich działań wydaje się oczywista. Tym bardziej wobec faktu, iż w budżecie na bieżący rok taki powrót do stawki 5-proc. był zakładany. Nie oznacza to jednak końca perturbacji z dochodami budżetowymi z podatku od towarów i usług. Założony w budżecie wzrost dochodów w stosunku do roku 2023 wynosił nominalnie około 16 proc. Tymczasem najnowsze szacunki Ministerstwa Finansów wskazują, że dochody budżetowe z VAT-u w ubiegłym roku wyniosły jedynie 244 mld zł, czyli były niższe od zakładanych o ponad 28 mld zł. Oznacza to, iż aby zrealizować tegoroczne założenia budżetowe, dochody te musiałyby wzrosnąć nominalnie aż o 29,5 proc. Wydaje się to mało prawdopodobne. W tym kontekście nie może stanowić zaskoczenia decyzja o powrocie do pierwotnej wysokości stawki podatku.

Jednakże, tak jak każdy medal, decyzja ta ma dwie strony. Tą drugą jest jej przełożenie na wzrost cen. W tym przypadku skala tego wzrostu, pierwotnie szacowana na około 1 pkt proc., obecnie ulega rewizji w dół. Dzieje się tak ze względu na trwającą wojnę cenową między największymi sieciami handlowymi. Niektóre z nich zapowiadały utrzymanie cen podstawowych produktów spożywczych na dotychczasowych poziomach.

W tej sytuacji rośnie prawdopodobieństwo, że impuls inflacji będzie sporo niższy od pierwotnych szacunków. Ma to o tyle istotne znaczenie z punktu widzenia budżetu, że wyższa od założonej w ustawie budżetowej średnioroczna inflacja miałaby pozytywny wpływ na stronę dochodową budżetu. Jednak wszystko na to wskazuje, ku radości konsumentów, że tym razem dwie strony medalu są identyczne.