Kontrolowanemu przez miliardera Romana Karkosika Boryszewowi nie udało się ściągnąć Hutmenu z giełdy – z powodu oporu akcjonariuszy mniejszościowych. Pod koniec października uchwała o zniesieniu dematerializacji akcji została uchylona. Po dwóch wezwaniach przemysłowy koncern zwiększył udział w akcjonariacie do prawie 86 proc. – nie może więc przeprowadzić przymusowego wykupu drobnych akcjonariuszy. Co dalej?
Celem wykup akcji
– Podtrzymujemy nasze wcześniejsze zapowiedzi. Uważam, że utrzymywanie spółki na rynku regulowanym nie jest właściwe, będziemy więc dążyć do wykupienia pozostałych w obrocie akcji – zapowiada Piotr Szeliga, prezes Boryszewa. Nie wchodzi jednak w szczegóły.
Papiery kosztują na giełdzie 5 zł. Tyle samo Boryszew płacił w listopadowym wezwaniu, które spotkało się z niewielkim odzewem. Akcjonariusze mniejszościowi oczekują lepszych warunków wyjścia z inwestycji – wartość księgowa przypadająca na akcję to 9,3 zł.
Jeśli Boryszewowi uda się zgromadzić przynajmniej 90 proc. akcji, inwestor będzie mógł ruszyć z przymusowym wykupem – cena będzie równa średniemu kursowi z sześciu miesięcy lub najwyższej cenie zapłaconej przez Boryszew za akcje w ciągu 12 miesięcy. Aktualny średni kurs to 4,9 zł, minimalną ceną musiałaby być więc ta z listopadowego wezwania.
Dziedzice na sprzedaż
Grupa Hutmenu składa się ze spółki matki, która jest właścicielem 20 ha gruntów blisko centrum Wrocławia, gdzie znajduje się zakład produkujący miedziane rury, oraz walcowni w Czechowicach-Dziedzicach. Hutmen prowadzi negocjacje w sprawie sprzedaży WM Dziedzice.