W rękach Putina znajduje się połowa rosyjskiego bogactwa

Rozmowa: Jurij Felsztinski, historyk, znawca putinowskiej Rosji, współpracownik Borysa Bieriezowskiego i Aleksandra Litwinienki.

Aktualizacja: 06.02.2017 21:52 Publikacja: 28.02.2015 13:29

W rękach Putina znajduje się połowa rosyjskiego bogactwa

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek jd Jerzy Dudek

Mam wrażenie, że USA, wprowadzając sankcje przeciwko Rosji, chciały wpłynąć na oligarchów, by zastąpili Putina kimś, kto nie będzie im tak psuł interesów z Zachodem. Czy uzyskanie takiego efektu jest w obecnych warunkach możliwe?

Gdy Putin przejmował władzę, wszyscy uznawali go za prezydenta wybranego przez oligarchów. Ja od początku nie kupowałem tej historii. Rozmawiałem o tym często z Borysem Bieriezowskim (rosyjskim miliarderem, który był później wrogiem Putina i zginął rzekomo śmiercią samobójczą w Londynie – red.), gdy zaczynała się pierwsza kampania prezydencka Putina. Mówiłem wówczas, że on oraz inni oligarchowie mylą się, myśląc, że są jedyną siłą stojącą za Putinem i niosącą go na szczyty władzy. Tą drugą działającą w cieniu siłą było dawne KGB. Po tym jak Putin został prezydentem, zaczął stopniowo wypychać oligarchów, ograniczać ich pozycję. Nie było to jednak odsuwanie od władzy, gdyż oligarchowie nigdy tej władzy nie posiadali, choć myśleli, że ją mają. Jeśli już, to mieli pewne szerokie wpływy. Mogli wpływać na decyzje ekonomiczne dotyczące np. komu sprzedać jaką część państwowego majątku, ale prawdziwej władzy nie mieli. Po przyjściu Putina ich rola się jeszcze zmniejszyła i gdzieś tak od 2004 roku oligarchowie w Rosji byli zaledwie bogatymi ludźmi. Co się z nimi dzieje teraz? Nie słychać ich głosów. Siedzą cicho, liczą pieniądze, uważają, że zabezpieczyli swoje majątki i w razie problemów będą mogli uciec poza Rosję. Są dosyć bezpieczni, mają się dobrze, ale nie stanowią siły politycznej. Nie są w stanie walczyć o władzę przeciwko Putinowi. Scenariusz, w którym go obalają, po prostu nie może się zdarzyć.

Jaką rolę w rosyjskim systemie polityczno-biznesowo-mafijnym odgrywa Putin? Czy ma nad nim pełną kontrolę? Czy jest szefem rosyjskiego syndykatu, czy też pierwszym wśród równych?

Myślę, że ma pełną kontrolę, ale nie powinniśmy patrzyć na niego jak na Hitlera czy Stalina. On nie jest człowiekiem, który doszedł do władzy, by być dyktatorem. On jest dawnym funkcjonariuszem KGB, który doszedł do władzy dzięki systemowi stworzonemu przez KGB, by pozwolić KGB przejąć całkowitą kontrolę nad Rosją oraz by wdrożyć program budowy nowego państwa. Można to nowe państwo nazwać Związkiem Sowieckim czy Imperium Rosyjskim, nazwa nie ma tutaj żadnego znaczenia. On to właśnie robi. Ma pełną kontrolę, jest oczywiście numerem jeden, ma wielkie wpływy, ale doskonale wie, że musi się stosować do reguł stworzonych przez Korporację. Tą Korporacją zarządza rada dyrektorów, która jest dosyć małą instytucją. Dawne Politbiuro liczyło chyba 21 osób, rada dyrektorów nie jest od niego prawdopodobnie mniejsza. Możemy zidentyfikować niektóre osoby wchodzące w jej skład.

Prezes Rosnieftu Igor Sieczin? Minister obrony Siergiej Szojgu?

Nie, nie Szojgu. To tylko cicha marionetka, wygodny dla nich minister, którego zrobili generałem. Jeśli spróbujemy poszukać jakiegoś jego cytatu, raczej go nie znajdziemy. W radzie dyrektorów jest za to Siergiej Iwanow, generał KGB, który kieruje administracją prezydencką i zajmuje pozycję numer dwa. Jest tam generał KGB Wiktor Iwanow (bliski współpracownik Putina, dyrektor Federalnej Służby Antynarkotykowej). W radzie dyrektorów zasiada również Igor Sieczyn, który co prawda nie pełnił bardzo wysokiej funkcji w KGB, ale zna Putina od wczesnych lat 90. i jest uznawany za jego bliskiego przyjaciela – o ile oczywiście Putin jako oficer KGB ma przyjaciół.

Myśli pan, że naprawdę ich nie ma?

Kiedy powiedziałem Aleksandrowi Litwinience: „Aleksander, jesteś moim przyjacielem", odpowiedział mi: „Jurij, daj spokój z przyjaźnią. Kiedy jesteś oficerem KGB, musisz zapomnieć o posiadaniu przyjaciół". Tacy już oni są.

Kto jeszcze, obok wymienionych przez pana kagebistów wchodzi w skład rady dyrektorów Korporacji zarządzającej Rosją?

Możemy wymienić wśród nich Nikołaja Patruszewa, byłego dyrektora FSB znającego Putina od wielu lat, człowieka, który jest teraz sekretarzem Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej. Są tam też ludzie pożyteczni dla ścisłego kierownictwa, którzy w tym wewnętrznym kręgu nie są, bo nie byli wysokiej rangi funkcjonariuszami KGB. Ludzie tacy jak pochodzący z Czeczenii Władisław Surkow, doradca Putina.

William Browder, amerykański biznesmen, który zmagał się z mafiosami z rosyjskich służb, szef funduszu Hermitage Capital Management, szacuje majątek Putina na 200 mld USD. W 2012 r. politolog Stanisław Biełkowskij szacował go na 70 mld USD. A pan na ile wycenia Putina? Jaka część tego majątku została zdobyta metodami przestępczymi? Pułkownik Litwinienko oskarżał Putina m.in. o powiązania z uzbecką mafią narkotykową.

Pamiętam, jak Aleksander Litwinienko wyjaśniał mi, że FSB posiada wiele departamentów, takich jak departament ds. walki z terroryzmem, departament ds. walki z narkotykami itp. Powiedział mi: „To bardzo proste, departament ds. walki z terroryzmem organizuje zamachy terrorystyczne, departament ds. walki z narkotykami w rzeczywistości kieruje handlem narkotykami w Rosji, departament obrony demokracji kieruje ograniczaniem demokracji". Jeśli więc Wiktor Iwanow stoi na czele Federalnej Służby Antynarkotykowej, to wiemy, że jest on odpowiedzialny za przemyt narkotyków do Rosji. A co z Putinem? Myślę, że jest bardzo łatwy sposób na oszacowanie jego majątku. Borys Bieriezowski powiedział mi, że w Rosji każdy poważny biznes jest prowadzony z partnerem. To reguła numer jeden. Reguła numer dwa mówi natomiast, że partnerzy dzielą się 50 na 50. Nie 49 na 51 czy 30 na 70, ale po połowie. Gdy Bieriezowski był współwłaścicielem Sibnieftu, dzielił się akcjami po połowie z Abramowiczem. Gdy prowadził interesy ze swoim gruzińskim wspólnikiem Badrim Patarkaciszwilim, również dzielili się 50 na 50. To ogólna reguła pozwalająca nam wyliczyć, ile Putin może mieć majątku. Moim zdaniem można bez przesady powiedzieć, że należy do niego połowa Rosji. Gdy Abramowicz przejął od Bieriezowskiego udziały Sibnieftu, nie stał się jedynym właścicielem tej firmy. Miał partnera i nie znajdzie się oczywiście nigdzie tej informacji na papierze, ale z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że tym partnerem był Putin. Gdy Sieczin stanął na czele Rosnieftu, to jestem dosyć pewny, że również miał partnera, i tym partnerem był Putin. Można tę listę ciągnąć dalej, ale musimy wziąć pod uwagę, że ten majątek nie jest taki bezpieczny. Należy do Putina, ale jednocześnie nie należy. Może on z niego korzystać, jeśli jest członkiem Korporacji oraz stosuje się do ustalonych przez nią zasad. Widzieliśmy, co się stało z Gusińskim, Bieriezowskim czy Chodorkowskim i to samo może przydarzyć się państwowym oficjelom. Jeśli coś stanie się z Putinem, nie będzie on mógł sięgnąć po ten majątek.

Czyli ten majątek istnieje tylko na papierze?

Po co komuś wielka góra gotówki, skoro rządzi Rosją? Gdy Stalin rządził ZSRR, nie miał pieniędzy. Gdy Hitler rządził Niemcami, nie miał pieniędzy. Obaj nigdy nie myśleli o swoim majątku jako o gotówce. A jednocześnie obaj mogli korzystać z takiego bogactwa, jakiego tylko chcieli.

Jaką rolę w postsowieckim systemie władzy i pieniądza odgrywa białoruski prezydent Aleksander Łukaszenka?

Jest ona bardzo ciekawa, zwłaszcza teraz. Zawsze wydawało mi się, że Putin rozpocznie ekspansję od aneksji Białorusi. Przemawiałyby za tym powody strategiczne. Zajmując Białoruś, Rosja wydłużyłaby swoją granicę z państwami bałtyckimi, Ukrainą i Polską. Ten ruch byłby o tyle łatwy, że można by go prosto usprawiedliwić. Białoruś wcześniej właściwie nie istniała jako samodzielne państwo, a Łukaszenka to dyktator, który nie jest popularny w Europie i być może również na samej Białorusi. To mogłaby być łatwa aneksja. Ale zamiast tego Rosja poszła na Ukrainę, gdzie zdewastowała wojną tereny, które chciała zdobyć i spowodowała w ten sposób, że utraciła dotychczasowe wpływy wśród rosyjskojęzycznej części ludności tego kraju. Łukaszenka dostał w ten sposób drugą szansę na przeżycie. Problem w tym, że moim zdaniem nie przetrwa on bardzo długo jako niezależny dyktator. Obawiam się, że nie jest on w stanie się zmienić i że Putin zdecyduje, że czas ruszyć na Białoruś. Łukaszence zostanie przedstawiona propozycja pozostania prezydentem Białorusi wchodzącej Federacji Rosyjskiej. Jeśli się nie zgodzi, zostanie zorganizowany przeciwko niemu zamach stanu. Oczywiście wiele będzie zależało od tego, jak Rosja będzie sobie radziła na Ukrainie. Na razie Ukraińcom udało się na jakiś czas powstrzymać napór Rosjan i uniemożliwić im szybkie zdobycie południowego wschodu kraju, odcięcie Ukrainy od Morza Czarnego i wybicie korytarza prowadzącego do Krymu i Naddniestrza. Jeśli jednak Ukraina nie dostanie pomocy i jeśli Rosji uda się ją pokonać i okupować, można się spodziewać, że Rosja ruszy na Białoruś, a później na państwa bałtyckie i Polskę.

Czy Rosja może być powstrzymana silniejszymi sankcjami przed dalszą agresją?

Rosja wzbogaciła się dzięki powiązaniu ze światowymi rynkami. Gdy Putin w imieniu KGB przejmował władzę w Rosji, wielu Rosjan przymknęło oczy na to, że ograniczał demokrację, uznając, że rząd pozwoli im się nadal bogacić. W 2014 r. dowiedzieliśmy się, dlaczego Putin tak zmieniał Rosję – by zacząć realizować program ekspansji. Rosja wycofuje się obecnie z międzynarodowej gospodarki rynkowej, by zlikwidować skutki czegoś, co Putin uznaje za wielką osobistą tragedię, czyli rozpadu Związku Sowieckiego. Putin zdobył władzę po to, by realizować program imperialny. Obecnie ten program jest wdrażany i nie ma żadnej informacji wskazującej na to, że Rosja nie przygotowuje się do wojny. Jeśli wolny świat pozwoli Rosji na zajęcie Ukrainy, on się tam nie zatrzyma.

CV

Jurij Felsztinski – rosyjski historyk mieszkający w USA. Współpracował z Aleksandrem Litwinienką (wspólnie napisali książkę „Wysadzić Rosję" poświęconą zamachom terrorystycznym, które sprowokowały wojny czeczeńskie) i Borysem Bieriezowskim (zredagował jego wspomnienia „Zapiski wisielca"). Niedawno wyszła jego książka „Trzecia wojna światowa? Bitwa o Ukrainę" napisana wspólnie z Michaiłem Stanczewem.

Parkiet PLUS
Problem deponentów: co szybciej spadnie – inflacja czy stopy?
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Parkiet PLUS
Zyski spółek z S&P 500 rosną, ale nie tak szybko jak ten indeks
Parkiet PLUS
Tajemniczy inwestor, czyli jak spółki z GPW traktują drobnych graczy
Parkiet PLUS
Napływ imigrantów pozwolił na odwrócenie reformy podnoszącej wiek emerytalny
Materiał Promocyjny
Samodzielne prowadzenie księgowości z Małą Księgowością
Parkiet PLUS
Ile dotychczas zyskali frankowicze
Parkiet PLUS
Wstrząs polityczny w Tokio, który jakoś nie wystraszył inwestorów