Turecka transformacja – od permanentnego kryzysu po rynkową i gospodarczą potęgę

Turcja pod rządami premiera Erdogana to kraj przyjazny przedsiębiorcom oraz inwestorom finansowym. Jej gospodarka, choć niepozbawiona słabości, może budzić zazdrość wielu państw Europy

Aktualizacja: 16.02.2017 05:11 Publikacja: 16.12.2012 19:31

Turcja jest krajem szybko rozwijającym się , którego elita wciąż dąży do zacieśnienia związków finan

Turcja jest krajem szybko rozwijającym się , którego elita wciąż dąży do zacieśnienia związków finansowych z Zachodem

Foto: Archiwum

W końcówce 2001 r. Turcja była porównywana do Argentyny. Postrzegano ją jako potencjalnego bankruta, kraj pogrążony w permanentnym kryzysie. Tureckiemu sektorowi bankowemu groził upadek, a stopy procentowe sięgały oszałamiającego poziomu 60 proc. Minęło 11 lat, Argentynie grozi kolejne bankructwo – jest powszechnie uznawana za kraj zmarnowanych szans. Tymczasem turecka gospodarka przeszła ogromną transformację i jest często wskazywana jako wzór udanych reform. Od 2001 r. turecki PKB na mieszkańca wzrósł trzykrotnie, miejscowe banki są uznawane za dosyć stabilne, a ISE 100 główny indeks giełdy w Istambule, zyskał w tym roku już około 50 proc. Nikt nie traktuje już tego kraju jako potencjalnego bankruta. Turcja zyskała niedawno w agencji Fitch swój pierwszy rating klasy inwestycyjnej i kwestią czasu jest następna taka podwyżka. Koszt tureckich CDS (instrumentów finansowych ubezpieczających?przed bankructwem dłużnika), choć wynosił w 2003 r. 1329 pkt bazowych, to obecnie sięga 129 pkt bazowych, czyli mniej więcej tyle, ile w przypadku Litwy.

Co się stało przez te lata? Ogromne zmiany ekonomiczne były możliwe dzięki zmianom politycznym. W 2002 r. ogromną większością wygrywa wybory parlamentarne Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP). Od następnego roku tureckim premierem jest Recep Tayyip Erdogan. – Turcja była wówczas krajem zmagającym się z dwoma poważnymi problemami: wysoką inflacją i wysokimi stopami procentowymi. Kryzys był częścią życia społeczeństwa. Jednakże kryzys z 2001 r. uświadomił wszystkim, jak ważne jest zlikwidowanie wielu niedoskonałości państwa, jak potrzebne są zmiany. Ludzie wówczas głosowali na AKP nie z powodu jej ideologii, ale dlatego, że była nową siłą w polityce, obiecującą zmiany. Doprowadziła do wielkich przeobrażeń i wygrała później w cuglach dwukrotnie kolejne wybory parlamentarne – wspomina w rozmowie z „Parkietem" Erkan Klimci, dyrektor zarządzający Erste Securities w Istambule.

Historia sukcesu

Turecki biznes lubi AKP. I nic dziwnego, ta partia obcięła przecież CIT z 40 proc. do 20 proc. (23 proc. dla firm wypłacających dywidendy akcjonariuszom). Rząd uczynił prawo bardziej przyjaznym dla przedsiębiorców. Zdołał też przyciągnąć wielu zagranicznych inwestorów, m.in. tym, że usunął z prawodawstwa wszelkie przepisy dające im gorszy status niż krajowym firmom. Rządy AKP to również dobry czas dla tureckiego eksportu, który w większym stopniu otworzył się na azjatyckie rynki wschodzące, Bliski Wschód i Afrykę, co łagodziło spowolnienie w Europie. Jednocześnie gabinet Erdogana zadbał o podstawy długoterminowego wzrostu: rozbudowę infrastruktury (autostrad możemy Turkom zazdrościć) i edukacji (budżet na ten cel wzrósł od 2002 r. sześciokrotnie). W Turcji przez ostatnią dekadę dynamicznie rosła klasa średnia, ale również ludziom biedniejszym zaczęło powodzić się lepiej. Dostęp obywateli do usług medycznych zwiększył się z 70 proc. w 2000 r. do 97 proc. w 2010 r., a średnia długość życia wydłużyła się z 71,4 lat do 74,3 lat.

Tempo wzrostu tureckiego PKB było w poprzedniej dekadzie bardzo wysokie. W 2004 r. sięgnęło aż 9,4 proc. Te wyniki to oczywiście nie tylko zasługa AKP. – Program gospodarczy, którym się tak mocno chwali AKP, opracowałem w 2001 r. jako podsekretarz w Ministerstwie Handlu wspólnie ze znanym ekonomistą Kamalem Dervisem. AKP później zmieniła jednak ten plan, by dopuścić na turecki rynek więcej „gorących pieniędzy" z zagranicy – twierdzi Faik Oztrak, deputowany Republikańskiej Partii Ludowej (CHP), czyli głównego opozycyjnego ugrupowania w Turcji.

Rząd Erdogana dobrze sobie jednak radził nie tylko w czasie prosperity, ale również podczas kryzysu, którego pierwsze uderzenie w Turcję było dosyć bolesne. Jej gospodarka wzrosła w 2008 r. o zaledwie 0,7 proc., po czym skurczyła się w 2009 r. o 4,8 proc., a stopa bezrobocia doszła do 16 proc. Koszt tureckich CDS ( im droższe, tym większe ryzyko plajty) przekraczał wówczas 800 pkt bazowych (8 proc.!). Wydawało się, że Turcja będzie miała poważne problemy z dostępem do rynkowego finansowania, a rozmowy o pożyczce z Międzynarodowego Funduszu Walutowego utknęły w martwym punkcie. Rząd Erdogana i Bank Centralny Republiki Turcji zdecydowały się na niekonwencjonalne, kontrcykliczne działania. Bank stopniowo obcinał stopy procentowe z 20,25 proc. do 9 proc., Ministerstwo Finansów wprowadziło amnestię podatkową na napływy obcej waluty, a obniżki podatków nałożonych na konsumpcję pozwoliły pobudzić wzrost gospodarczy. Zbiegło się to z poprawą sytuacji na światowych rynkach finansowych. Polityka tureckich władz zadziałała. Wzrost gospodarczy wyniósł w 2010 r. oszałamiające 9,2 proc., a w 2011 r. 8,5 proc. Turcję znów zaczęto umieszczać wśród ekonomicznych tygrysów.

Spowolniliśmy tempo wzrostu gospodarczego, by utrzymać stabilność ekonomiczną. Jak dotąd wzrost naszego PKB był napędzany w zbyt wielkim stopniu popytem wewnętrznym | Mehmet Simsek, turecki minister finansów

Pokryzysowe odbicie nie było jednak wolne od zawirowań. I rząd oraz bank centralny szybko to zauważyły. Jednym z kosztów polityki tureckich władz był wzrost deficytu na rachunku obrotów bieżących. O ile w 2009 r. wynosił on 2,3 proc. PKB, to w 2010 r. skoczył do 6,4 proc. PKB, a w 2011 r. do 9,9 proc. PKB. Turcja stała się więc w większym stopniu uzależniona od „gorącego" zagranicznego kapitału i bardziej wrażliwa na zakłócenia w jego napływie. Gospodarka zaczęła wykazywać oznaki przegrzania. – Większy deficyt na rachunku obrotów bieżących mają tylko USA. Erdogan zadowala przede wszystkim zagranicznych spekulantów i liczy na to, że napływy „gorącego kapitału" pomogą w przyszłości gospodarce – wskazuje Oztrak.

Ale również z tego niebezpieczeństwa udało się wyjść tureckim władzom. Zdołały one w udany sposób przeprowadzić Turcję przez bardzo trudny proces miękkiego lądowania gospodarki. Rząd miał świadomość, że gospodarka może się rozwijać w tempie 6 proc. rocznie, ale uprzedzając zagrożenie zdołał wyhamować wzrost PKB do bardziej stabilnego poziomu około 3 proc. Uniknął też zbytniego wychłodzenia gospodarki.

– Wzrost akcji kredytowej wynosił na koniec 2010 r. 25 proc. Był więc nawet większy niż w Chinach. W 2012 r. będzie już bardziej bezpieczny i wyniesie około 15 proc., gdyż zwiększaliśmy wymagania dotyczące rezerw, a zacieśniał politykę również regulator rynków finansowych. Jednocześnie utrzymywaliśmy stopy procentowe na stosunkowo niskim poziomie – wyjaśnia Erdem Basci, prezes Banku Centralnego Republiki Turcji.

– Po raz pierwszy w historii Turcji rząd i bank centralny zdołali przeprowadzić gospodarkę przez miękkie lądowanie, choć wielu ekonomistów myślało, że to się nie uda. Choć początkowo MFW krytykował nieortodoksyjne działania banku centralnego, to w ostatnim swoim raporcie dotyczącym Turcji przyznał, że przyniosły one sukces i są godne naśladowania – przypomina Klimci.

Mimo spowolnienia gospodarczego, wzrost tureckiego PKB jest wciąż duży, szczególnie na tle kryzysu w strefie euro. Rząd prognozuje, że wyniesie on w tym roku 3,2 proc., w 2013 r. 4 proc., a w następnych latach przyspieszy do 5 proc. rocznie. Niewiele to odbiega od prognoz MFW i OECD. – By utrzymać stabilność musimy ograniczać tempo wzrostu naszej gospodarki. Chcemy w ten sposób uniknąć presji inflacyjnej. Chcemy również obniżyć deficyt na rachunku obrotów bieżących do 3–4 proc. PKB – mówi Mehmet Simsek, turecki minister finansów. Inflacja, choć jest dosyć wysoka, to hamuje. W tym roku ma sięgnąć średnio 7,4 proc., a w 2013 r. 5,3 proc. Stopniowo również się zmniejsza deficyt na rachunku obrotów bieżących. Według szacunków MFW wyniesie on w tym roku 7,5 proc. PKB, a w przyszłym 7,2 proc. PKB. Choć oszczędności Turków w bankach są nadal dosyć niskie, to system bankowy kraju jest uznawany przez MFW za zdrowy. To uspokaja inwestorów, podobnie jak solidne finanse publiczne kraju. Wyróżniające się pozytywnie zwłaszcza na tle Europy. Rządowi udało się w zeszłym roku ściąć deficyt finansów publicznych do 1,3 proc. PKB z 3,6 proc. w 2010 r. Dług publiczny spadł do zaledwie 40 proc. PKB.

Szanse i ryzyko

Analitycy są zgodni, że potencjał gospodarczy Turcji będzie rósł. Ludność liczącego 75 mln mieszkańców kraju jest młoda (średnia wieku to zaledwie 29,7 lat, gdy w Polsce 36,4 lata) i dosyć szybko się powiększa. Według prognoz ONZ w 2050 r. będzie liczyła już 92 mln. To oznacza wzrost rynku wewnętrznego. Kraj położony nad Bosforem będzie pod względem gospodarczym upodabniał się coraz bardziej do Zachodu. – Turcja przeszła już przez pełny cykl gospodarczy od wiejskiego społeczeństwa do zurbanizowanego i uprzemysłowionego. Historia wskazuje, że następny będzie etap masowej konsumpcji i lewarowania gospodarstw domowych. Wierzymy, że w czasie tego cyklu Turcja stanie się silną gospodarką z solidnym i długotrwałym wzrostem PKB – wskazuje Mert Yildiz, ekonomista z Renaissance Capital.

Istnieją jednak zagrożenia dla tego modelu rozwoju. – Cykl ten jest napędzany jednak przez kredyty dla sektora prywatnego. Przy niskiej stopie oszczędności kredyt będzie musiał pochodzić z zagranicy. Jest też ryzyko, że cykl początkowo będzie korzystny, pożyczki będą wspierały wzrost, ale później ten wzrost stanie się funkcją pożyczania. Jeśli tak będzie, Turcja może się stać krajem o dwóch gospodarkach: rozwijających się bogatszych miast i prowincji mającej gorszy dostęp do kredytu – ostrzega Yildiz.

To, czy Turcji uda się uniknąć tej pułapki, będzie zależeć w dużym stopniu od tego, jak będzie ona dalej postrzegana przez zagranicznych inwestorów. Ale jeszcze więcej zależy od samych Turków: czy będą kontynuować reformy prowadzące do zwiększenia atrakcyjności ich kraju. Rządowi AKP trudno odmówić jednak reformatorskiego zapału. – Sprzyja nam sytuacja demograficzna. Inwestujemy dużo w edukację oraz infrastrukturę – deklaruje minister Simsek.

Zapał ten jest doceniany przez biznes. – Wielokrotnie dziwił mnie duży entuzjazm urzędników. Sprawiają wrażenie, że autentycznie chcą pomagać obywatelom, choć wysokość ich płac i charakter ich pracy mogą ich do tego specjalnie nie motywować. To prawdziwa zmiana – mówi jeden z tureckich przedsiębiorców.

Rynkowe perspektywy

Dosyć dobra kondycja tureckiej gospodarki częściowo wyjaśnia tegoroczną hossę na giełdzie w Istambule. Jakie są perspektywy dla tureckiego parkietu na przyszły rok? Według analityków wciąż dobre, co związane jest m.in. z oczekiwaniem inwestorów na dalsze podwyżki ratingów Turcji.

– Rynek CDS już wycenia ryzyko związane z Turcją znacznie lepiej niż w przypadku wielu państw europejskich. Agencje ratingowe działają według swoich modeli i są wolniejsze w reakcjach niż rynek. Na razie Moody's i Standard & Poor's wzbraniają się z podwyżkami ratingów, motywując to ryzykiem politycznym. To wyjaśnienie nie jest jednak zbyt przekonujące: Izrael i Korea Płd., czyli kraje, które stykają się z egzystencjalnym zagrożeniem, mają przecież ratingi inwestycyjne. Spodziewam się, że w przyszłym roku dojdzie więc do podwyżek ratingów. To otworzy wiele drzwi. Wiele funduszy emerytalnych z UE może przecież inwestować jedynie w aktywa z krajów mających rating klasy inwestycyjnej u co najmniej dwóch głównych agencji. Podwyżka ratingów doprowadzi więc do napływu kapitału do Turcji. Oczywiście, możemy mieć do czynienia również z realizacją zysków, ale sytuacja w Turcji jest o wiele lepsza niż w podobnych państwach. Turcja to najatrakcyjniejszy rynek obszaru EMEA (Europa, Bliski Wschód i Afryka) – przekonuje Klimci.

Do tego dochodzi kwestia reform tureckiego rynku kapitałowego i rządowe plany uczynienia z Istambułu wielkiego, międzynarodowego centrum finansowego. – W parlamencie toczą się prace nad nowym prawem rynków kapitałowych. Projekt ustawy przewiduje wdrożenie w tureckich warunkach większości unijnych dyrektyw w tej kwestii. Z połączenia Istanbul Stock Exchange oraz Istanbul Gold Exchange ma powstać Bursa Istanbul, nowa giełda, oferująca wiele produktów – zapowiada Klimci.

Czy Turcji uda się jednak przekształcić Stambuł w międzynarodowe centrum finansowe? Rząd patrzy na to z optymizmem. – By osiągnąć ten cel, potrzeba dobrego prawa i regulacji. Tworzymy więc nowe prawo rynków kapitałowych. Każde miasto posiadające ambicję stania się ważnym centrum finansowym musi zapewniać ludziom dobry standard życia. Mocno więc inwestujemy w rozwój Istambułu. Co prawda Bahrajn i Dubaj też chcą być finansowymi centrami regionu, ale ich gospodarki są zbyt małe, by zrealizować ten cel. Same ładne budynki im nie wystarczą. Możemy osiągnąć lepsze rezultaty niż Moskwa czy Johannesburg. Turcja ma więc duże szanse na sukces – deklaruje minister Simsek.

Erdogan i AKP – polityczna nowa jakość

Turecki premier Recep Tayyip Erdogan oraz jego partia AKP są skrajnie oceniani przez tureckich oraz zagranicznych polityków, ekonomistów i politologów. Erdogan (ur. 1954 r.), ekonomista wykształcony na Uniwersytecie Marmara, od lat 70. był związany z wieloma konserwatywnymi partiami o islamskiej orientacji. W latach 1994–1998 był burmistrzem Istambułu i znacząco przyczynił się do rozwoju tego miasta i poprawy w nim warunków życia. Karierę polityczną na krótko mu złamano w 1998 r.

Po tym jak zacytował na wiecu fragment nacjonalistyczno-religijnego wiersza z 1912 r. został oskarżony o podżeganie do nienawiści oraz trafił na kilka miesięcy do więzienia. W 2001 r. założył partię AKP, która rok później odniosła miażdżące zwycięstwo w wyborach parlamentarnych. By zostać premierem musiał jednak poczekać na zmianę prawa – wcześniej jako osoba skazana miał zamknięty dostęp do tego stanowiska. Jego rządy to okres wielkiej transformacji, nie tylko gospodarczej, ale również politycznej. AKP chwali się, że udało jej się rozbić tzw. Głębokie Państwo mafijne, zbudowane wokół wojskowych służb specjalnych paraliżujące demokratyczne struktury. Opozycja wskazuje, że rozprawa z tworzącymi „Głębokie Państwo" siatkami, takimi jak Ergenekon, była głównie pretekstem dla autorytarnych posunięć rządu. – Erdogan zbudował swoje własne „Głębokie Państwo". Ingeruje w treść programów telewizyjnych, nie lubi wolności słowa, trzyma dwóch naszych deputowanych w więzieniu bez wyroku, a nawet przeszkadza nam w świętowaniu rocznicy powstania Republiki – skarży się Faik Oztrak, deputowany Republikańskiej Partii Ludowej (CHP). Mimo że Erdogan jest bardzo często oskarżany przez swoich wrogów o chęć reislamizacji Turcji, cieszy się dużym poparciem mocno laickiego społeczeństwa. Turcy doceniają przede wszystkim jego sukcesy gospodarcze.

Turecka polityka zagraniczna została więc przestawiona przez rząd AKP na nowe tory i choć nadal jej celem jest akcesja Turcji do UE, to jest w większym stopniu niż dotychczas skierowana na budowanie pozycji i prestiżu tego państwa na Bliskim Wschodzie i na Bałkanach. Temu celowi służy otwartość Turcji na uczestnictwo w międzynarodowych projektach energetycznych, a także bardzo samodzielna polityka wobec arabskich rewolucji. Turcja mocno zaangażowała się m.in. we wsparcie dla syryjskich powstańców.

Taka postawa wiąże się jednak również z ryzykiem. Problemem do rozwiązania jest kurdyjski terroryzm, jak również kwestia cypryjska oraz nie najlepsze stosunki z Izraelem, Iranem oraz Armenią. O tym, jak bardzo asertywna i niedogmatyczna jest polityka Turcji, świadczy choćby to, że kraj ten stał się największym partnerem handlowym... autonomii kurdyjskiej w północnym Iraku. Turcja powraca w wielkim stylu do roli dużego gracza na Bliskim Wschodzie. hk

Analizy rynkowe
Spółki biotechnologiczne cztery lata po pandemii
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Analizy rynkowe
Na giełdzie w Warszawie nie widać końca korekty
Analizy rynkowe
Spółki z WIG20 w odwrocie. Kiedy znów wrócą do łask?
Analizy rynkowe
Krajowe akcje u progu bessy. Strach o zaostrzenie wojny na Wschodzie
Materiał Promocyjny
Samodzielne prowadzenie księgowości z Małą Księgowością
Analizy rynkowe
Trump 2.0, czyli nie graj przeciwko Ameryce
Analizy rynkowe
W 2024 r. spółki mają pod górkę. Które osiągną cele?