Można na przykład zwracać uwagę, że obecna sytuacja jest analogiczne do tej sprzed 4, 8 i 12 lat. 4 lata temu ostatnia w poprzednim cyklu podwyżka miała miejsce pod koniec czerwca, a w październiku 2008 r. RPP również nie zdecydowała się na obniżkę stóp (mimo że wrześniowe bankructwo Lehman Brothers potwierdziło globalne załamanie gospodarcze). Rada zdecydowała się na obniżkę dopiero w listopadzie 2008 r. 8 lat temu ostatnia podwyżka w ówczesnym cyklu miała miejsce pod koniec sierpnia 2004 r. i w październiku RPP też nie obniżyła stóp. Zrobiła to dopiero w marcu 2005 r. I wreszcie 12 lat temu ostatnia w cyklu podwyżka miała miejsce pod koniec sierpnia, w październiku RPP nie zmieniła wysokości stopy referencyjnej, a pierwsza obniżka nadeszła pod koniec lutego 2001 r. Za pomocą tej 4-letniej cykliczności – natychmiast nasuwającej skojarzenia z 4-letnim cyklem prezydenckim w USA – można zbudować prognozę nadejścia pierwszej obniżki gdzieś pomiędzy listopadem tego a marcem przyszłego roku.
Rynki przyjęły decyzję spokojnie – można dojść do wniosku, że wysokość stopy referencyjnej nie jest parametrem będącym elementem danych wejściowych zasilających algorytmy komputerowe stosowane przez dużych zagranicznych spekulantów aktywnych na GPW.
W dłuższym terminie skłonność RPP do podążania z wynoszącym w przeszłości średnio 4 miesiące opóźnieniem w stosunku do dynamiki CPI nieco komplikuje sytuację byków. Co prawda nadrzędny na krajowym rynku akcji trend zapewne zostanie zdeterminowany przez rozwój sytuacji na globalnym rynku akcji, ale brak wsparcia ze strony RPP (spadek stóp z kilkumiesięcznym opóźnieniem rozpocząłby proces „przepychania" oszczędności z rynku pieniężnego/depozytów bankowych na rynek akcji) niewątpliwie będzie działał hamująco na ewentualne zwyżki. Sytuacja jest niepokojąca o tyle, że projekcje zachowania S&P500 oparte na ścieżkach tego indeksu po dołkach załamań podobnych do tego z lat 2007–2009 – październik 2002, październik 1974, czerwiec 1932 – sugerują szczyt trwającego od marca 2009 r. odbicia na przełomie lat 2013 i 2014, a 16-letni cykl dolara sugeruje, że z początkiem odpowiednika kryzysu azjatyckiego z jesieni 1997 r. należy się liczyć już od października 2013 r. (Chinageddon?). Czasu na hossę nie zostało więc dużo.