Chodzi o papiery dłużne, które do 30 maja były notowane na rynku Catalyst. Wówczas ich kurs wynosił 98?proc. Na początku marca były jednak sesje, gdy rynek wyceniał je poniżej 70 proc. Spóła obligacje miała spłacić 9?czerwca. Nie wykupiono ich, mimo że kilkanaście dni temu zarząd informował o planowanej ofercie nowych obligacji. Wszystkie pieniądze zamierzał przeznaczyć na wykup wcześniejszej serii. Dlaczego tego nie zrobił?
– Teoretycznie mogliśmy przeprowadzić nową emisję o identycznej wartości, aby dzięki niej spłacić wcześniejszą serię obligacji. Z ekonomicznego punktu widzenia okazało się to jednak mniej korzystne niż wydłużenie terminu spłaty do 31?sierpnia i zapłacenie odsetek ustawowych w wysokości 13?proc. w skali roku – twierdzi Arkadiusz Rzepa, prezes i 33-proc. udziałowiec Anti. Dodaje, że bieżące oprocentowanie niespłaconych obligacji wynosiło 10 proc. i zostało uregulowane. Obligatariusze dostali 283,5 tys. zł. – Odsetki ustawowe i nominał przekażemy wszystkim inwestorom jednocześnie, być może wcześniej niż za trzy miesiące. To będzie zależeć od terminów, w jakich otrzymamy płatności za realizowane kontrakty – mówi Rzepa.
Prawdopodobnie obligacje Anti są pierwszymi papierami dłużnymi notowanymi na rynku Catalyst, które nie zostały wykupione w pierwotnie określonym terminie. Posiadacze akcji spółki, które z kolei znajdują się w obrocie na GPW, uznali tę informację za zły sygnał – w trakcie sesji kurs spadł nawet o 5,1 proc., do 2,25 zł. Ostatecznie na zamknięciu wczorajszych notowań ciągłych akcje kosztowały 2,26 zł.
Kondycja finansowa Anti od kilku kwartałów nie jest najlepsza. W 2010 r. grupa poniosła 5,3 mln zł straty netto, a w pierwszym kwartale tego roku wyniosła ona 0,6 mln zł.