GetBack złożył propozycje układowe, na środę zwołał konferencję i ma przedstawić więcej informacji. Co teraz mogą zrobić obligatariusze?
Ile warte są portfele?
– Na razie trudno rzetelnie ocenić złożone propozycje układowe, bo wciąż nie wiemy, jaka jest sytuacja finansowa spółki. Głównie chodzi o wiarygodną wycenę portfeli wierzytelności GetBacku, to podstawowy element decydujący o tym, ile pieniędzy i w jakim czasie obligatariusze mogliby odzyskać. Skoro firma proponuje odpis jednej trzeciej wartości obligacji, to zakładam, że nastąpiło duże pogorszenie spłacalności i spadek wyceny wielu jej portfeli. Pytanie brzmi, dlaczego tak się stało, kto wcześniej weryfikował wartość i wycenę portfeli oraz na ile wiarygodne są obecne szacunki – mówi Adam Ruciński z firmy doradczej BTFG.
– Gdy Idea Bank sprzedawał GetBack dwa lata temu, pozytywnie oceniałem proces i uzyskaną wycenę. Ale gdy spółka wchodziła rok później na GPW, łapałem się za głowę, widząc wycenę. Inwestorzy, którzy kupili akcje GetBacku w IPO, popełnili olbrzymi błąd i tego nie da się już naprawić. Aktualne jest natomiast pytanie, czy GetBack poniósł straty tylko wizerunkowe i związane z utratą płynności, a to jest pewne, czy także doszło do utraty wartości kluczowych jego aktywów, czyli portfeli wierzytelności – podkreśla Raimondo Eggink, doradca inwestycyjny i członek rad nadzorczych. Krytycznie ocenia pomysł GetBacku.
– Ogłoszona propozycja restrukturyzacji jest moim zdaniem, jako drobnego obligatariusza, zbójecka. Rachunek jest prosty, za obligacje warte nominalnie 100 zł dostaniemy bez odsetek i po uwzględnieniu dyskonta 50 zł przez siedem lat. Pozostała część zostanie zamieniona na akcje po cenie emisyjnej 8,63 zł, ale one nie będą tyle warte, może będzie to 2 zł, więc obligatariusz otrzyma łącznie ok. 60 zł. Zatem spółka próbuje zyskać kosztem obligatariuszy albo tych pieniędzy po prostu nie ma – wylicza Eggink.
Ruciński wskazuje, że trzeba poczekać. – Nie znamy realnej wartości portfeli wierzytelności, więc trudno ocenić, na ile redukcja długu o jedną trzecią jest korzystna, bo przecież może się okazać, że portfele są mniej albo więcej warte i wtedy cięcie długu musiałoby być większe albo mniejsze. Osobiście propozycję spółki traktuję z dużą wstrzemięźliwością. Mam wrażenie, że to gra na czas, pożar został ugaszony, ale nie jestem przekonany, że propozycje są dobrze policzone i wiarygodne. Postrzegam to jako zabieg techniczny mający na celu zapewnienie bezpieczeństwa samym organom spółki, ale nie jestem przekonany, że propozycje mają realną szansę na realizację – dodaje.