Przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw, obejmującym firmy zatrudniające co najmniej 10 osób, zwiększyło się w kwietniu o 7,8 proc. rok do roku, po 6,7 proc. w marcu. Ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści spodziewali się, że wzrost płac przyspieszy, ale przeciętnie oczekiwali odczytu na poziomie 7,1 proc.
Czas na stabilizację?
Tak szybki wzrost płac GUS ostatnio odnotował w styczniu 2012 r. Jak jednak przypomina Piotr Piękoś, ekonomista z Banku Pekao, był to jednorazowy wyskok dynamiki wynagrodzeń związany z przesunięciami premii. Dłuższy okres ponad 7-proc. wzrostu płac ostatnio wystąpił w 2008 r. Wtedy wskaźnik ten dochodził do nawet 12,2 proc. rocznie.
Czy teraz wzrost płac również tak mocno przyspieszy? W najbliższych miesiącach prawdopodobny jest raczej lekki spadek dynamiki płac, którą w kwietniu podbiły czynniki przejściowe, w tym niska baza odniesienia sprzed roku. – Ponadto w kwietniu br. zostały wypłacone nagrody roczne w Biedronce, co również było czynnikiem dynamizującym wzrost wynagrodzeń. Dołożyły się do tego czynniki statystyczne związane z korzystną różnicą w liczbie dni roboczych, podbijające dynamikę płac pracowników zatrudnionych na akord – tłumaczy Krystian Jaworski, ekonomista z banku Credit Agricole.
Ekonomiści Banku Ochrony Środowiska przewidują, że wzrost płac w kolejnych miesiącach ustabilizuje się na poziomie około 7 proc. Podobne prognozy formułują ekonomiści Credit Agricole i PKO BP, według których roczny wzrost płac będzie się utrzymywał w przedziale 7–8 proc. „Buforem przed wyraźnie szybszym wzrostem wynagrodzeń są wciąż niewykorzystane zasoby na krajowym rynku pracy (zatrudnienie w rolnictwie, niska aktywność kobiet) oraz napływ pracowników z zagranicy (chociaż oceniamy, że potencjał migracyjny Ukrainy stopniowo się wyczerpuje)" – napisali w komentarzu do piątkowych danych analitycy PKO BP.