ASF to także koszty dla całej branży mięsnej, nawet z rejonów wciąż niedotkniętych wirusem, bo wykrycie ASF w kraju prowadzi do drastycznego ograniczenia możliwości sprzedaży świń, a zwłaszcza eksportu. To właśnie spowodowało, że polscy producenci stracili możliwość eksportowania wieprzowiny na dobrze płatne rynki azjatyckie. Zostało jeszcze kilka rynków zagranicznych, które uznają regionalizację (akceptują mięso z Polski, poza regionami, w których występuje ASF). – Wystarczy, że na północnych granicach Wielkopolski znajdzie się chory dzik i automatycznie całe województwo nie sprzeda wieprzowiny do Stanów Zjednoczonych czy Kanady, czyli ostatnich krajów, które jeszcze chcą z nami handlować – ostrzega Miler.
Branża mówi też nieoficjalnie nawet o zakładach mięsnych, na których sieci handlowe wymuszają brak współpracy z producentami mięsa z regionów zagrożonych wystąpieniem ASF, grożąc zerwaniem współpracy.
Płynie czas i pieniądze
Choć mija czwarty rok walki z ASF, wciąż nie wypracowano skutecznego sposobu na usunięcie go z kraju. Kiedyś Holandia poradziła sobie z nim w ciągu kilku miesięcy. Ale sytuacja tam była zupełnie inna, bo w Holandii ASF dotyczył głównie świń. Wybito wszystkie stada w kraju i następnie po kilku miesiącach odnowiono produkcję. W Polsce, jak pokazują dane Głównego Inspektoratu Weterynarii, ASF roznoszony jest po kraju przez dziki. Walkę z ASF utrudnia zarówno brak lekarstwa, jak i szczepionki, a wreszcie dochodzi do tego nie najlepsza koordynacja prac.
Jak powiedział „Parkietowi" unijny komisarz ds. zdrowia i bezpieczeństwa żywności Vytenis Andriukaitis, na poszukiwanie szczepionki na ASF Unia Europejska wydała już więcej pieniędzy niż na szczepionkę na ebolę, a mimo to remedium wciąż nie zostało znalezione.
Na pytanie skierowane do producentów, czy ich zdaniem Polska skutecznie walczy z wirusem, odpowiadają, że niestety nie. – Brak zdecydowanych działań i zaangażowania struktur państwa spoza branży trzody chlewnej doprowadziło do rozprzestrzeniania się wirusa – mówi Roman Miler, wiceprezes zarządu Gobarto.
Od kwietnia w całym kraju wdrażany jest natomiast intensywnie program bioasekuracji. I ten program, zdaniem spółki ZM Henryk Kania, to najskuteczniejsza droga do przywrócenia równowagi na krajowym rynku. Firma zastrzega, że ma zdywersyfikowane dostawy mięsa, a poza rynek unijny nie eksportuje, więc ASF bardzo jej nie zagraża – Naszym zdaniem najlepszą formą walki z ASF są inwestycje w bioasekurację hodowli i edukację rolników, jak tę asekurację wdrażać. Kluczowa jest też kontrola hodowli pod kątem przestrzegania zasad bioasekuracji – mówi Dominika Rąba, wiceprezes spółki.