Zarówno giełda, jak i handlujące na niej spółki oczekują, że rywalizacja odbywać się będzie głównie na poziomie opłat giełdowych i rozliczeniowych. Przy czym te ostatnie patrzeć będą na całkowite koszty, tj. związane zarówno z rozliczaniem, jak i zabezpieczaniem transakcji.
– Nie znamy jeszcze ofert EPEX Spot czy Nord Poola, ale analizujemy ich politykę cenową. Jest ona zróżnicowana i przypisana do danego rynku. Obecnie jesteśmy w tym kontekście bardzo konkurencyjni – słyszymy w TGE. Giełda argumentuje, że ma np. trzy razy niższe opłaty za megawatogodzinę na rynku dnia następnego niż analogiczne stawki na rynku niemieckim, obsługiwanym przez EPEX, czy te na rynku nordycko-bałtyckim, obsługiwanym przez Nord Pool. – W ofercie naszych konkurencyjnych NEMO zdecydowanie najtańsze usługi tego typu dotyczą rynku brytyjskiego. Są to jednak nadal wyższe stawki od tych pobieranych przez TGE – dodaje Sikora. Przekonuje przy tym, że dla klientów ważny jest nie tylko koszt funkcjonowania, ale także wartość dodana, jak np. znajomość lokalnego rynku czy różnorodność oferowanych w jednym miejscu produktów. – Jesteśmy też gotowi od strony technologicznej. Posiadamy rozwiązania systemowe i procedury kontrolne, które skutecznie zabezpieczają uczestników rynku przed zagrożeniami związanymi z manipulacjami i nieuczciwymi praktykami handlowymi – dodaje Skora z TGE.
Na razie nie ujawnia swoich planów marketingowych. Pokaże je po uruchomieniu modelu multi-NEMO nad Wisłą. Będzie on gotowy do testów w połowie roku, a uruchomiony – jak oceniają Polskie Sieci Elektroenergetyczne – w IV kwartale tego roku.
Oczekiwana zmiana opłat
Uczestnicy rynku czekają na inne platformy spot. Mają nadzieję na obniżenie swoich kosztów funkcjonowania na platformach giełdowych. – Liczymy, że obecność konkurencji przyczyni się do analizy cennika kosztów uczestnictwa na TGE – argumentuje Jakub Dusza z biura komunikacji Energi. Ocenia przy tym, że samo wejście operatorów spot pozostanie bez większego wpływu na podejście poszczególnych graczy do kontraktowania energii. Musiałoby być bowiem uzupełnione o kompleksowe rozwiązania także w zakresie handlu na rynku terminowym. – Nadrzędnym celem jest zabezpieczenie marż przed dostawą, a to może zapewnić jedynie płynny rynek terminowy. Z kolei rynek spot ma znaczenie tylko w części wolumenu związanej z działaniami handlowymi podejmowanymi w celu bilansowania profilu zużycia i produkcji, optymalizacji pozycji czy handlu transgranicznego dobowego – precyzuje Dusza.
Daniel Iwan, rzecznik Tauronu, zauważa, że podział między te dwa odmienne rynki zdeterminowany jest długoterminową strategią i koniecznością dywersyfikacji ryzyka. – Można jednak wyobrazić sobie scenariusz, zwłaszcza w pierwszej fazie funkcjonowania trzech operatorów jednocześnie, że wojna o klienta i udział w rynku (pomiędzy NEMO) spowoduje ruch cen na rynku spot, a w konsekwencji przesunięcia kontraktacji z produktów miesięcznych czy tygodniowych na spot – dodaje Iwan. Nie wierzy jednak w to, by na polskim, stosunkowo niedużym rynku docelowo było miejsce dla wszystkich trzech giełd.