Mieszkania. Nie zawsze opłaca się być właścicielem

Tanie kredyty hipoteczne zachęcają do kupowania mieszkań. Ale same koszty transakcyjne mogą pochłonąć tyle, ile wynosi roczny czynsz za wynajmowany lokal. Na co się zdecydować? Nie ma jednego rozwiązania dobrego dla wszystkich – podkreślają eksperci.

Publikacja: 16.02.2018 14:45

Młody, 30-letni klient agencji Freedom Nieruchomości nowe mieszkanie na jednym z najdroższych osiedli w Poznaniu kupił dwa lata temu.

– Wziął spory kredyt hipoteczny. Lokal wyremontował i wyposażył w wysokiej jakości sprzęty – opowiada Joanna Skorupska, dyrektor poznańskiego oddziału Freedom. – Teraz musi mieszkanie sprzedać, bo dostał lepszą ofertę pracy w Warszawie. Doszedł do wniosku, że wynajmowanie mieszkania jest dla niego korzystniejszym rozwiązaniem.

Z kolei 40-letnia właścicielka firmy doradczej w Warszawie od siedmiu lat spłaca kredyt hipoteczny zaciągnięty na zakup lokalu. Żałuje, że nie zrobiła tego wcześniej. Pieniądze, które całymi latami wpłacała właścicielom wynajmowanych mieszkań, mogła przecież, jak mówi, oddawać bankowi, budując własny majątek.

Wszystko zależy od stóp

Kupić czy wynająć? Rynek nieruchomości jeszcze nigdy nie oferował tylu lokali. Rośnie zarówno podaż mieszkań do kupienia, jak i wynajmu.

– Dzięki rekordowo niskim stopom procentowym kredyt hipoteczny jest dziś tańszy niż wynajem mieszkania – podkreśla Bartosz Turek, analityk Open Finance.

Jako przykład podaje 50-metrowy lokal w Warszawie wyceniony na 370 tys. zł. Chcąc się zadłużyć na tę nieruchomość na 30 lat, trzeba mieć ok. 96 tys. zł gotówki (20 proc. wkładu własnego plus koszty transakcyjne i okołokredytowe). Miesięczna rata wyniesie niespełna 1,5 tys. zł (kapitał plus odsetki). W pierwszych dziesięciu latach na odsetki trzeba przeznaczyć ok. 978 zł miesięcznie. Na wynajem podobnego mieszkania trzeba mieć mniej więcej 2,1 tys. zł miesięcznie.

– Stawka najmu jest więc znacznie wyższa niż odsetki – podkreśla ekspert Open Finance.

Raty kredytu z czynszami zestawili też eksperci Emmerson Evaluation. I tak np. kawalerkę w Warszawie wynajmiemy średnio za 1,4–2 tys. zł miesięcznie, podczas gdy rata wyniesie ok. 1,2 tys. zł. Na wynajem dwóch pokoi trzeba mieć 1,9–2,6 tys. zł. Za to samo mieszkanie bankowi będziemy oddawać co miesiąc 1,5 tys. zł.

W Krakowie najemcy płacą za kawalerki 1,4–1,7 tys. zł, a spłacający kredyty na takie lokale – 1 tys. zł. Przy dwóch pokojach zestawienie wygląda tak: 1,8–2,5 tys. zł to stawka najmu, a 1,3 tys. zł – rata kredytu. Najem jest też droższy we Wrocławiu. Czynsz za kawalerkę wynosi 1,4–1,8 tys. zł, za dwa pokoje 1,8–2,2 tys. zł, a raty odpowiednio: 950 zł i 1,3 tys. zł.

Tak jest dziś. Jak jednak podkreśla Bartosz Turek, raty kredytu pójdą w górę wraz ze wzrostem stóp procentowych. A podwyżki stóp są nieuniknione, jeśli nie w tym, to w przyszłym roku.

– Aby właściciel mieszkania płacił tyle co najemca, podstawowa stopa procentowa musiałaby wzrosnąć do poziomu sprzed pięciu lat, czyli o ok. 3 pkt proc. – mówi ekspert Open Finance. – Na razie taki scenariusz jest mało prawdopodobny. Ale zakup mieszkania, choć tańszy od wynajmu, ma sens tylko wtedy, gdy w danym miejscu planujemy zostać co najmniej kilka lat. Same koszty transakcyjne pochłoną tyle, że wystarczyłoby na wynajem przez ponad rok.

Dariusz Książak, prezes firmy Emmerson Evaluation, przekonuje, że wszystko zależy od etapu życia i od planów klienta.

– Wzrost stóp procentowych jest nieunikniony. Koszty finansowania nieruchomości przez bank mogą się zmienić w ciągu dwóch–trzech lat – twierdzi Dariusz Książak. – W tym czasie stawki najmu nie powinny rosnąć, bo podaż lokali na wynajem bardzo się zwiększyła. Na stabilizację czynszów wpłynie też rządowy program Mieszkanie+.

Nie trzymaj oszczędności

Prezes Emmerson Evaluation zwraca uwagę, że młode osoby rozpoczynające pracę nie mają tak dużych potrzeb mieszkaniowych jak rodziny.

– Młodzi spędzają więcej czasu poza domem – mówi Dariusz Książak. – Potrzebują dobrego dostępu do usług, rozrywek, komunikacji. Wynajem trwa najczęściej rok lub dwa, podczas gdy z kupionym mieszkaniem wiążemy się na co najmniej pięć–siedem lat.

Według Artura Kaźmierczaka, prezesa Mzuri Investments, wynajem ma większy sens dla młodych, mobilnych osób i tych, którzy potrzebują większego lokalu. Wynajęcie 100-metrowego mieszkania na warszawskich Kabatach to koszt ok. 4 tys. zł miesięcznie (40 zł za mkw.), podczas gdy o połowę mniejszy lokal wynajmiemy za 2,5 tys. zł (50 zł za mkw.). Wprawdzie także cena zakupu mieszkania, w przeliczeniu na metry, spada wraz z rosnącą powierzchnią, ale stawki najmu z reguły maleją bardziej.

– Jeśli masz zdolność kredytową, pieniądze na koncie lub pożyczone od bliskich, nie wahaj się. Wtedy najlepiej mieszkanie kupić – radzi Joanna Skorupska.

Dariusz Książak także uważa, że najem nie ma uzasadnienia, jeśli zgromadziliśmy duże oszczędności, których nie inwestujemy.

– Za te pieniądze na pewno warto kupić mieszkanie. Nie będziemy wówczas obciążeni ani kosztami najmu, ani kredytem – mówi prezes Emmerson Evaluation.

Najem mieszkań zyskuje jednak na znaczeniu w miarę dojrzewania naszego rynku nieruchomości oraz wchodzenia w dorosłość kolejnych pokoleń. Są kraje, na przykład Niemcy, gdzie wynajem jest podstawową formą korzystania z nieruchomości. Własność z kolei dominuje np. w Wielkiej Brytanii. Polakom bliższy jest ten drugi model. Choć najem jest coraz popularniejszy, jeszcze przez wiele lat głównym sposobem zaspokajania potrzeb mieszkaniowych będzie zakup nieruchomości.

O tym, że polski rynek najmu będzie rósł, jest przekonany Artur Kaźmierczak.

– Dzisiaj w wynajmowanych lokalach mieszka mniej niż 5 proc. Polaków, podczas gdy w UE średnio 18,5 proc. – twierdzi Artur Kaźmierczak. – Wśród najemców będzie coraz więcej cudzoziemców. Część mieszkań na wynajem będzie należeć do inwestorów instytucjonalnych, których dziś niemalże nie ma: REIT-ów, czyli giełdowych spółek inwestujących w nieruchomości, funduszy inwestycyjnych, zagranicznych funduszy emerytalnych, spółek crowdfundingowych.

Dariusz Książak dodaje, że deweloperzy uważnie obserwują rynek i coraz chętniej budują lokale z myślą o inwestorach. W niektórych budynkach nawet połowa mieszkań trafia do inwestujących w lokale na wynajem. W przyszłości większych, pakietowych zakupów mogą dokonywać wyspecjalizowane firmy i fundusze, tak jak dzieje się to w wielu krajach europejskich.

Joanna Lebiedź_opinia

Lebiedź Nieruchomości

Rok 2017 zamknął się dobrymi wynikami zarówno na rynku sprzedaży, jak i najmu mieszkań. Najchętniej kupowano małe lokale w cenie do 350 tys. zł. Rosnący odsetek transakcji stanowi wynajem i ta tendencja prawdopodobnie się utrzyma. Jest wielu inwestorów kupujących nieruchomości na wynajem. Rośnie liczba rentierów chcących w ten sposób powiększyć swoje dochody lub emeryturę. Przykładem coraz lepiej działającego rynku najmu jest Warszawa, choć daleko nam jeszcze do rentowności, jaką można uzyskać na przykład w Londynie. Mieszkania wynajmują studenci, przyjeżdżający do stolicy pracownicy firm i inni, których nie stać na zakup lokalu. Najem jest popularny wśród młodych, którzy są świadomi, że świat i rynek pracy stoją otworem i być może za rok lub dwa wyjadą gdzieś za chlebem, więc nie warto się wiązać umową kredytową. Nieruchomość to jedna z pewniejszych inwestycji. Taki majątek możemy wykorzystać na własne cele mieszkaniowe, możemy sprzedać lub podarować, ktoś może po nas odziedziczyć. Lokal kupiony w celach inwestycyjnych przynosi stałe, przyzwoite dochody, większe niż jakakolwiek lokata.

Dobre perspektywy dla rynku wynajmu mieszkań

Popyt na lokale na wynajem nie spadnie. Stawki najmu wzrosną lub w najgorszym razie ustabilizują się, choć być może nie we wszystkich miastach i dzielnicach. Istotnym czynnikiem napędzającym ten wzrost będzie rosnąca liczba imigrantów. Już dzisiaj Ukraińcy, Białorusini i inne nacje stanowią dużą część rynku najmu – ok. 10 proc. Poza tym dzięki 500+ więcej rodzin stać na wyprowadzkę od rodziców i wynajem mieszkania. Na rynek najmu skierują się także ci, dla których zabrakło pieniędzy na dopłaty do kredytów z programu „MdM". Spadnie liczba pustostanów. Źródło: Mzuri Investments

Nieruchomości
Bartosz Guss, PZFD: Czas obniżyć koszty finansowania
Nieruchomości
Dyskretne luksusowe zakupy
Nieruchomości
Czeka nas stabilizacja cen mieszkań, a czy obniżki – to zależy mocno od RPP
Nieruchomości
Mieszkaniówka w stanie wyczekiwania
Materiał Promocyjny
Bank Pekao S.A. wyróżniony Złotym Godłem Quality International 2024
Nieruchomości
Rynek mieszkań na wynajem i prywatnych akademików w Polsce ma potencjał
Nieruchomości
Minął rok. Bilans działalności rządu na rynku mieszkaniowym