S&P 500 zadziwia zwyżkami, ale napędza je mała grupa spółek

Kolejne rekordy mogą przybliżać amerykański rynek akcji do korekty. Choć dotychczasowe zwyżki były zasługą wąskiej grupy wielkich firm technologicznych, to wciąż są jednak warunki do kontynuowania hossy – przynajmniej w nadchodzących miesiącach.

Publikacja: 13.02.2024 06:00

Nvidia zyskała na wartości od początku roku już prawie 50 proc. Przebiła pod względem kapitalizacji

Nvidia zyskała na wartości od początku roku już prawie 50 proc. Przebiła pod względem kapitalizacji cały indeks Hang Seng China Enterprises.

Foto: Fot. AdobeStock

Nowojorski indeks S&P 500 rósł przez 14 spośród ostatnich 15 tygodni. Odkąd powstał on w 1957 r., taka seria zwyżek przydarzyła mu się tylko 13 razy. Poprzednim razem doszło do niej w 1973 r. Od początku roku S&P 500 zyskał już ponad 5 proc., a przez ostatnich 12 miesięcy wzrósł o 23 proc. Od stycznia znów bije on rekord za rekordem, a w zeszłym tygodniu po raz pierwszy w historii zamknął się powyżej poziomu 5000 pkt. Jego zwyżki są napędzane w dużym stopniu przez akcje wielkich spółek technologicznych. Nvidia zyskała od początku roku blisko 50 proc., Meta Platforms 35 proc., a Netflix blisko 20 proc. Nie wszystkie z nich dobrze sobie w tym czasie radziły. (Tesla straciła 21 proc., a Apple zyskał mniej niż 2 proc.) Ta grupa jako całość zyskiwała jednak dużo mocniej od mniejszych spółek. Indeks Russell 2000, grupujący spółki o małej kapitalizacji, stracił od początku roku do poniedziałkowego otwarcia 0,1 proc., a przez 12 miesięcy zyskał tylko 3,6 proc.

Duża koncentracja

Kapitalizacja dziesięciu największych spółek z S&P 500 stanowi obecnie 33 proc. wartości rynkowej tego indeksu. To jej największy udział od około 50 lat. „Rynkowe przywództwo staje się coraz bardziej niezdrowe, a koncentracja na rynku akcji wzrosła w porównaniu ze styczniem zeszłego roku” – pisali niedawno analitycy JPMorgan Chase.

– Wspaniała Siódemka, czyli siedem kluczowych spółek technologicznych, odpowiada za 70 proc. wzrostu zysków firm z S&P 500. Tych kilka spółek uzasadnia wzrost wycen. Szerokość rynku może jednak zastanawiać – mówi „Parkietowi” Sobiesław Kozłowski, szef działu analiz Noble Securities.

Czy to może być zapowiedzią korekty lub nawet krachu? Jak na razie emocje inwestorów są mocno rozgrzane. Liczony przez CNN indeks strachu i chciwości wynosi 78 pkt, co wskazuje, że na rynku akcji panuje „ekstremalna chciwość”. Zwykle jeśli ten wskaźnik jest wysoko, to może zwiastować zbliżającą się korektę. Ponadto S&P 500 jest już wyżej, niż wiele prognoz wskazywało, że będzie na koniec roku. Mediana projekcji zebranych przez agencję Bloomberga sugeruje, że na koniec grudnia będzie on wynosił 4950 pkt, a najbardziej optymistyczna prognoza, że sięgnie 5200 pkt. Jednak nawet wielcy pesymiści nie wróżą jeszcze końca hossy. Najbardziej pesymistyczna prognoza (autorstwa strategów JPMorgan Chase) mówi o spadku S&P 500 na koniec roku do poziomu 4200 pkt, czyli o korekcie o 16 proc.

– Jesteśmy w czwartym roku cyklu prezydenckiego w USA, a zwykle wówczas pierwsza połowa lutego jest dobra dla giełd, ale druga jest już słabsza. Czynnikiem, który może mocno wpłynąć na rynki, będą wtorkowe dane o inflacji konsumenckiej w USA – wskazuje Kozłowski. Jeśli styczniowa inflacja okaże się znacząco wyższa od prognoz, to znów mogą zmienić się oczekiwania inwestorów co do momentu pierwszej obniżki stóp procentowych. Jego zdaniem ważnym momentem dla rynku może być też publikacja wyników Nvidii (zaplanowana na 21 lutego), czyli jednej ze spółek będących lokomotywą hossy w USA. Inwestorzy mogą wówczas się przekonać, na ile uzasadnione były silne zwyżki jej akcji.

– Hossa może być spokojnie kontynuowana jeszcze przynajmniej w pierwszym półroczu. Jest tak głównie dlatego, że inwestorzy liczą na obniżki stóp procentowych i na to, że wpłyną one pozytywnie na zyski spółek. Obecnie można też znaleźć poza pierwszą dziesiątką największych firm spółki, które wypracowują dobre zyski, a mimo to są niedoceniane przez inwestorów – mówi „Parkietowi” Marcin Kiepas, analityk Trickmill. Według niego bardzo prawdopodobna jest jednak korekta, ale raczej nie powinna być ona szczególnie głęboka. – Może ona polegać na kilku dniach ostrych spadków, a później indeksy wejdą na jakiś czas w trend boczny – przekonuje Kiepas.

Młoda hossa

Obecna hossa wchodzi już w swój 16. miesiąc, a w jej trakcie S&P 500 zyskał (do poniedziałkowego otwarcia) prawie 44 proc. Można więc uznać, że jest ona wciąż stosunkowo młoda. Krócej od niej trwał tylko trzymiesięczny rynek byka z przełomu 2001 i 2002 r.

Dane historyczne wskazują, że hossy w USA mogą trwać bardzo długo. Rekordzistka z lat 1987–2000 trwała 148 miesięcy i przyniosła wzrost S&P 500 o 582 proc. Drugie miejsce zajęła trwająca 132 miesiące hossa z lat 2009–2020, podczas której S&P 500 wzrósł o 400,5 proc. Została ona przerwana przez krach towarzyszący wybuchowi pandemii. Rynek bardzo szybko jednak wrócił wówczas do zwyżek, a kolejna hossa trwała 21 miesięcy, do stycznia 2022 r., i przyniosła S&P 500 wzrost o 114 proc.

– Miękkie lądowanie gospodarcze w USA i obniżki stóp procentowych przez Fed są scenariuszem, który powinien sprzyjać zwyżkom na giełdach. Zarówno 2024, jak i 2025 r. zapowiadają się dobrze, jeśli oczywiście nie dojdzie do żadnych nieoczekiwanych wstrząsów na świecie – wskazuje Kiepas.

Gospodarka światowa
Chiński rząd będzie kupował puste mieszkania?
Gospodarka światowa
Gospodarka Niemiec będzie rosła wolniej
Gospodarka światowa
S&P500 z szansą na 5,8 tys. pkt. Doda skrzydeł GPW?
Gospodarka światowa
PKB Japonii skurczył się w pierwszym kwartale
Gospodarka światowa
Inflacja nie przeszkadza giełdom w biciu rekordów
Gospodarka światowa
Inflacja USA nie sprawiła przykrej niespodzianki inwestorom