Okazuje się, że 77 proc. z nich mogło pochwalić się wyższym zyskiem przypadającym na akcję w porównaniu z prognozami. Statystyka ta, choć na pierwszy rzut oka może wydawać się bardzo pozytywna, nie odbiega znacząco od średniej historycznej. W ujęciu zagregowanym zyski spółek, które podały dotychczas wyniki, wzrosły o 5 proc. r./r., tym samym przebijając o ok. 1,5 pkt proc. prognozę stawianą na początku sezonu. Należy zwrócić uwagę, że dość spore rozczarowanie pojawia się po stronie przychodów. Zaledwie 61 proc. spółek przekroczyło prognozy w tym przypadku, co na tle średniej z ostatnich pięciu lat, która wynosi 69 proc., wygląda zaskakująco słabo.

Tymczasem zgodnie z danymi publikowanymi przez Factset, podział na spółki rewidujące w dół lub w górę prognozy wyników na kolejne kwartały pozostaje wyrównany. Nie ulega wątpliwości, że w obecnym punkcie rynkowym inwestorzy przywiązują szczególną wagę do prognoz. Obecnie relacja ceny do prognozowanego zysku w przypadku indeksu S&P 500 wynosi ok. 20, co jest wartością o ponad 10 proc. wyższą na tle średniej dziesięcioletniej, która wynosi 17,8. Jeżeli więc inwestorzy zakładaliby powrót tego wskaźnika do średniej, patrząc przez pryzmat sezonu wyników, droga ta prowadzi raczej poprzez kontynuację korekty niż poprzez powszechne rewidowanie w górę prognoz.

W trakcie sezonu publikacji wyników za I kwartał nie brakowało jednak również jasnych punktów. Wśród nich należy wymienić w szczególności raport Alphabetu, Amazona czy Apple’a. Tchnięcie wiary w inwestorów było zwłaszcza potrzebne w przypadku ostatniej z wymienionych spółek – pod wpływem obaw o dalszy potencjał wzrostu biznesu akcje Apple'a od początku rok uległy poważnej przecenie. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że raporty trzech wymienionych spółek pozwoliły przywrócić wiarę w koncepcję istnienia „wspaniałej siódemki”, która w ostatnim czasie była poddana dużej próbie.

Oceniamy bieżący sezon wyników neutralnie, co z punktu widzenia rynku akcji za oceanem może oznaczać, że korekta jeszcze nie została zakończona. W obliczu kolejnego przesunięcia momentu rozpoczęcia cyklu obniżek inwestorzy mogą poszukiwać argumentów kontynuacji wzrostów w poprawie prognoz wyników, które w ujęciu zagregowanym mają niewielką skalę.

Dlatego też zdecydowanie bliżej nam do koncepcji, że korekta na amerykańskim rynku akcji będzie miała charakter korekty „A-B-C”, a nie korekty w kształcie litery „V”.