Maciej Kik, Generali Investments TFI: Dziś także mniejsze spółki przyciągają globalne fundusze

W ostatnich kwartałach nastawienie inwestorów zagranicznych do Polski zmieniło się o 180 stopni. Nadal jednak sporo funduszy jest niedoważonych – mówi Maciej Kik, zarządzający Generali Investments TFI i zdobywca Złotego Portfela „Parkietu”.

Publikacja: 06.05.2024 06:00

Maciej Kik, Generali Investments TFI: Dziś także mniejsze spółki przyciągają globalne fundusze

Foto: Fotorzepa

Od kilku dobrych miesięcy mówi się o powrocie inwestorów zagranicznych do Polski. Jakie zmiany pan dostrzega?

Bez żadnych wątpliwości jesteśmy świadkami ewidentnej zmiany w tym zakresie. Przez wiele lat Polska była w zasadzie skreślona ze spektrum globalnych inwestorów. Zaczęło się od sytuacji wokół otwartych funduszy emerytalnych, a później pojawiły się kolejne tematy, również polityczne. W ostatnich latach doszedł wybuch wojny w Ukrainie. W kilku ostatnich kwartałach nastawienie inwestorów zmieniło się o 180 stopni, widzimy zdecydowane, wzmożone zainteresowanie inwestorów zagranicznych. Dowodem tego jest np. udział inwestorów zagranicznych w wolumenie obrotów na polskiej giełdzie, który przekroczył 65 proc. i jest na najwyższych poziomach w historii. Ze swojej perspektywy widzę jednak, że wciąż absolutna większość globalnych funduszy mających mandat do inwestycji w naszym regionie jest niedoważona w polskich aktywach. Proces zmiany postrzegania Polski, a następnie odbudowy pozycji będzie trwał i pewnie będzie stopniowy i powolny. W związku z tym zakładamy, że trend ten będzie rozłożony w czasie. Jeszcze sporo przed nami.

Co więcej, przyzwyczailiśmy się do tego, że inwestorzy zagraniczni patrzą na polski rynek przez pryzmat kilku największych przedsiębiorstw, ale to też się zmienia. Widać, że inwestorzy globalni coraz częściej wychodzą poza WIG20 i interesują się też spółkami średnimi. Tego w poprzednich latach nie było. Dostrzegam też zmianę podejścia samych polskich spółek. Coraz częściej otwierają się na współpracę i komunikację z inwestorami zagranicznymi. Wśród średnich i małych spółek jest naprawdę duża grupa interesujących pomysłów inwestycyjnych i jest z czego wybierać.

Kosztem których rynków zyskuje dziś Polska – głównie wschodzących, np. Rosji czy Turcji, czy może już niektórych rozwiniętych?

Myślę, że w percepcji inwestorów zagranicznych wciąż jesteśmy w worku rynków rozwijających się. Trudno na takie pytanie jednoznacznie odpowiedzieć, ale na pewno Rosja w większości przypadków wypadła ze spektrum inwestycyjnego. Przez długie lata, kiedy Polska była skreślona, gwiazdą było RPA wśród rynków wschodzących, a teraz się to odwraca.

Co takiego przyciąga dziś inwestorów do Polski? Perspektywy gospodarcze?

Zdecydowanie tak. Polska już od wielu lat jako kraj udowadnia i dobitnie pokazuje, że jest w stanie gospodarczo rozwijać się znacznie szybciej niż większość europejskich krajów i podobnie będzie w tym roku. Oczekujemy wzrostu PKB w okolicach 3 proc. w 2024 r. i to będzie wartość pozytywnie wyróżniająca się na tle innych krajów. Co ważniejsze, wszystko wskazuje na to, że rok 2025 może być nawet lepszy niż obecny, o ile nic złego się nie wydarzy. Z pewnością otoczenie makro jest bardzo silnym argumentem za Polską. Do tego szczyt inflacji mamy za sobą nie tylko w Polsce, ale i globalnie. Inflacja nie będzie teraz takim wyzwaniem jak w poprzednim roku. W takim otoczeniu spółkom będzie łatwiej rosnąć i poprawiać wyniki. Tu dochodzimy do kolejnej kwestii – wyników i kondycji polskich spółek, które są mocne i wyraźnie się poprawiły w ostatnich latach. Można powiedzieć, że wszelkie problemy, z którymi się borykaliśmy w ostatnich latach, takie jak pandemia czy wojna, polskie spółki były w stanie przekuć na swoją korzyść i wręcz bardzo poprawiać wyniki. Z kwartału na kwartał większość spółek pozytywnie zaskakuje wynikami w porównaniu z oczekiwaniami. W Polsce jest wiele ciekawych, wzrostowych biznesów, mamy silną gospodarkę, rosnący rynek i wciąż atrakcyjne wyceny mimo już niemal dwóch lat zwyżek. Polskie akcje nadal są notowane z bardzo dużym dyskontem do rynków zagranicznych. Jeśli spojrzymy na wskaźniki ceny do zysków, to polskie spółki z WIG-u notowane są z 25-proc. dyskontem do rynków wschodzących i oczywiście dużo większym do rynków rozwiniętych. Powstaje pytanie, czy takie dyskonto jest dzisiaj uzasadnione i moim zdaniem jest to silny argument za inwestycją w Polsce.

A jakie są argumenty przeciwko?

Geopolityka, czyli głównie wojna za naszą wschodnią granicą. Jest to sytuacja niebezpieczna, niekomfortowa dla inwestorów. Druga sprawa to pewnie obawa o zmiany nastrojów i większą korektę w USA. Nie zostałoby to bez wpływu na nasz rynek. Mówimy jednak o ryzykach zewnętrznych.

Kwiecień, który statystycznie jest dobrym miesiącem dla rynków, kończył się właśnie korektą.

Ale właściwie tylko w USA. W Polsce mieliśmy niewielką korektę, w zasadzie szybko wymazaną. Pogorszenie nastrojów za oceanem wynikało z rozczarowujących danych o PKB, a wcześniej o inflacji. To mocno niepożądana sytuacja, w której wzrost gospodarczy jest wolniejszy od oczekiwań, a inflacja przyspiesza. To jeden z najgorszych scenariuszy. Być może w USA jesteśmy w trakcie korekty, ale polskie akcje wykazują relatywną siłę, a to potwierdza siłę argumentów za krajowym rynkiem. Korekty są naturalne po tak wyraźnym ruchu wzrostowym i na razie jest za wcześnie mówić np. o zmianie trendu.

Napływów do funduszy akcji wciąż prawie nie widać. Dlaczego nie ma tak istotnej zmiany w nastawieniu lokalnych inwestorów do polskiego rynku, jak wśród zagranicznych?

Mimo wszystko oczekiwałbym napływów od inwestorów indywidualnych, zarówno przez kanał TFI, jak i bezpośrednio. Polacy mają dość konserwatywne podejście do inwestycji w akcje . Na razie ich nastawienie się nie zmienia. Fakt, że w zeszłym roku dużą konkurencję tworzyły lokaty bankowe i fundusze dłużne. Akcjom trudno było przyciągać inwestorów, kiedy znacznie mniej zmienne produkty oferowały 8–10 proc. Oferty nowych lokat nie są już jednak tak atrakcyjne i jest to jakaś szansa dla akcji. Jak na razie jest to jednak raczej wąska strużka niż rzeka pieniędzy i kieruje się głównie do małych i średnich spółek.

A może inwestorzy zagraniczni zbyt optymistycznie oceniają polski rynek?

Postawiłbym raczej odwrotną tezę. Inwestor zagraniczny ma szerszy ogląd sytuacji i pewnie wybiera najlepszą alternatywę. Jak wspomniałem, polski inwestor jest wciąż jednak raczej konserwatywny.

Dziś stawia pan na największe czy średnie i małe firmy?

Teraz trudno odpowiedzieć na to pytanie. Niewykluczone, że w krótszych okresach duże przedsiębiorstwa mogą zachowywać się lepiej z uwagi właśnie na wzrost zainteresowania globalnych inwestorów. W dłuższym horyzoncie mimo wszystko zdecydowanie wskazałbym na mniejsze spółki, wśród których widzę wiele ciekawych pomysłów biznesowych. Trzeba pamiętać, że duże spółki są też dość specyficzne, niejednokrotnie z dużym udziałem Skarbu Państwa, gdzie ryzyka są nieco inne – interes drobnego inwestora nie zawsze jest tożsamy z interesem głównego właściciela czy zarządu. Małe i średnie spółki to są z reguły prywatne, bardzo efektywnie zarządzane biznesy ze sprawdzonym, zweryfikowanym modelem biznesowym, który ma przewagi rynkowe. Często spółki te są na etapie skalowania biznesu, ekspansji, wchodzenia na nowe rynki, zdobywania nowych klientów. Takich firm jest wiele na GPW i właśnie z nich później wykluwają się czempioni. Spółki, takie jak Grupa Kęty, Kruk czy LPP, które dziś są w WIG20, niegdyś były małe czy średnie, ale świetnie się rozwinęły. Właśnie takich spółek szukamy i staramy się je dobierać do portfela, a jest w czym wybierać.

W tym roku polskie spółki – duże i mniejsze – będą wypłacać obfite dywidendy. Co zrobią zarządzający z gotówką – przechowają np. na nowe IPO czy raczej te pieniądze wrócą na rynek?

W kontekście rynku IPO na razie nie widać symptomów ożywienia, a bardzo byśmy chcieli, żeby pojawiła się świeża krew na rynku. Wciąż pozytywnie postrzegamy polski rynek akcji, więc pewnie ten strumień dywidend będzie reinwestowany w jak najlepszym interesie uczestników funduszy.

Jakie sektory wyglądają dziś atrakcyjnie?

Jest to bardzo specyficzny rok, upływający pod znakiem silnego, szeroko rozumianego konsumenta. Wśród tego typu spółek identyfikujemy dużo ciekawych pomysłów inwestycyjnych. Cały czas bardzo dobrze wyglądają banki. Na koniec, z mniejszych sektorów, dość pozytywnym okiem spoglądamy na sektor ochrony zdrowia. Polska jako kraj ma tu spore zaległości i dużo do zrobienia. Na ochronę zdrowia wydajemy około 7 proc. PKB, podczas gdy średnia unijna sięga 10 proc. Na horyzoncie mamy pieniądze z KPO i myślę, że tego rodzaju spółki znajdą się w dobrym położeniu.

CV

Maciej Kik w Generali Investments TFI jest od 2006 r. Zarządza subfunduszami Generali Akcje Małych i Średnich Spółek oraz Generali Korona Akcje. Absolwent Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, kierunek: finanse i bankowość, specjalizacja: bankowość inwestycyjna. W 2007 r. obronił pracę magisterką pt. „Alternatywne klasy aktywów w portfelu inwestycyjnym”. W toku studiów rozpoczął również drugi fakultet: metody ilościowe w ekonomii i systemy informacyjne. Ukończył Studium dla Doradców Inwestycyjnych i Analityków Papierów Wartościowych organizowane przez Instytut Rozwoju Biznesu. Posiada licencję doradcy inwestycyjnego nr 370.

Fundusze inwestycyjne
Teraz warto postawić na obligacje skarbowe Polski i USA
Fundusze inwestycyjne
Fundusze obligacji i akcji cieszą się wzięciem w Europie
Fundusze inwestycyjne
Bank of America: światowi zarządzający stawiają na akcje
Fundusze inwestycyjne
Klienci TFI wolą spokojne 5 proc. niż zabawę z wyższym ryzykiem
Fundusze inwestycyjne
Polacy kupują obligacje sami i przez fundusze
Fundusze inwestycyjne
Zagrożeń makro nie widać i rynek nie jest drogi