Zysk netto skurczył się do 1,77 mln zł ze 1,94 mln złotych.

Przedstawiciele Black Point uważają jednak rezultaty za całkiem niezłe.

– Biorąc pod uwagę znaczne osłabienie koniunktury w branży alternatywnych materiałów do druku, nasze wyniki są dobre – mówi Anna Skałecka, wiceprezes Black Point. Wyjaśnia, że firma musi zmagać się z presją cenową, co ma negatywny wpływ na marże.

Dystrybutor wierzy jednak, że II półrocze będzie dla niego bardziej udane. Prognozuje, że w całym roku zanotuje ok. 72 mln złotych obrotów i 5,3 mln zł zysku netto. W 2010 r. było to odpowiednio: 71,5 mln zł i 5,4 mln złotych. Poprawa rezultatów w drugiej połowie roku ma być konsekwencją wdrożenia nowej technologii produkcji atramentów. Dzięki temu spółka będzie mogła poszerzyć ofertę o nowe modele kartridżów. Black Point oczekuje, że w II półroczu zwiększy ilość sprzedanych atramentów o co najmniej 10 proc. Firma położy też większy nacisk na eksport, zwłaszcza do Czech i na Węgry, a następnie na rynkach dalekowschodnim i amerykańskim.

Black Point jest wiceliderem rynku alternatywnych materiałów eksploatacyjnych. Ma w nim kilkunastoprocentowy udział. Najwięcej tego typu produktów, pod marką ActiveJet, sprzedaje Action.