Przyszłość hossy znów znajduje się w rękach banków centralnych

Wysoki odczyt inflacji w USA może zmusić Fed do zmodyfikowania planów, a to mogłoby mocno zaniepokoić inwestorów. Nowojorski indeks giełdowy S&P 500 wyszedł już co prawda z rynku „niedźwiedzia”, ale jego zwyżki mają nadal bardzo wąskie podstawy.

Publikacja: 12.06.2023 21:00

Jerome Powell, prezes Fedu, sygnalizował wcześniej, że jego instytucja najprawdopodobniej nie podwyż

Jerome Powell, prezes Fedu, sygnalizował wcześniej, że jego instytucja najprawdopodobniej nie podwyższy stóp na czerwcowym posiedzeniu. Wtorkowy odczyt inflacji może jednak zmienić plany decydentów.

Foto: Fot.Al Drago/ Bloomberg

S&P 500 oficjalnie wszedł w zeszłym tygodniu w rynek „byka”, zyskując od październikowego dołka ponad 20 proc. Wcześniej zrobiły to już m.in. Dow Jones Industrial, Nasdaq Composite i Russell 2000. Nadchodzące dni będą jednak dużym testem dla amerykańskiego i globalnego rynku akcji. We wtorek na nastroje inwestorów mogą mocno wpłynąć dane o inflacji konsumenckiej w USA. Średnio prognozowane jest jej wyhamowanie z 4,9 proc. w kwietniu do 4 proc. w maju, a inflacji bazowej (czyli nieobejmującej zmian cen żywności, paliw i energii) z 5,5 proc. do 5,3 proc. Wyższe odczyty inflacji mogą być impulsem do wyprzedaży na giełdach i wpłynąć na decyzję Fedu.

W środę wieczorem amerykański bank centralny ma ogłosić komunikat po swoim posiedzeniu. Obecnie powszechnie spodziewane jest, że po raz pierwszy od 15 miesięcy nie podniesie on stóp. Jerome Powell, prezes Fedu, może jednak zasugerować podczas konferencji prasowej, że dojdzie do powrotu do podwyżek stóp procentowych. W czwartek natomiast odbędzie się posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego, na którym oczekiwana jest podwyżka stóp o 25 pkt baz. Inwestorzy będą szukali wskazówek mówiących, jak długo może jeszcze potrwać zacieśnianie polityki pieniężnej w strefie euro.

Powell zaskoczy?

Na to, że „jastrzębie” niespodzianki są w polityce banków centralnych możliwe wskazują choćby niedawne działania banków centralnych Kanady i Australii. 6 czerwca Bank Rezerw Australii zaskoczył inwestorów, podnosząc główną stopę procentową o 25 pkt baz., do 4,1 proc. Dzień później Bank Kanady podniósł swoją główną stopę z 4,5 do 4,75 proc., choć nie zmieniał jej na dwóch poprzednich posiedzeniach. Narzędzie CME Fed Watch szacuje (na podstawie zachowania kontraktów terminowych) prawdopodobieństwo, że Fed podniesie w środę stopy procentowe o 25 pkt baz. jedynie na 24 proc. Część analityków twierdzi jednak, że to prawdopodobieństwo mocno wzrośnie, jeżeli wtorkowy odczyt inflacji będzie wyższy od prognoz.

– Wierzymy, że podwyżka stóp jest możliwa, a decydujący będzie odczyt inflacji z 13 czerwca. Naszym zdaniem kolejna podwyżka stóp nie będzie już miała znaczącego wpływu na tempo wzrostu gospodarczego – wskazuje Leslie Falconio, dyrektor inwestycyjna w UBS Global Wealth Management.

Jak na razie jednak inwestorzy nastawiają się wyraźnie na to, że Fed zakończy cykl podwyżek stóp i że to będzie wspierało rynek „byka”. Według wyliczeń agencji Bloomberg udział opcji call (zakupu) w kontraktach na S&P 500 stał się zeszłym tygodniu najwyższy od 14 miesięcy.

Rozbieżne prognozy

To, jak długo mogą jeszcze potrwać zwyżki na giełdach amerykańskich, jest oczywiście przedmiotem sporu wśród analityków. Do optymistów należy m.in. David Kostin, strateg Goldman Sachs. Prognozuje on, że zwyżki na Wall Street (dotychczas koncentrujące się wokół firm technologicznych) wkrótce staną się szersze. Ma się więc zrealizować scenariusz poszerzania podstaw hossy, który od 1980 r. już dziewięciokrotnie dawał o sobie znać. Zachęcającym sygnałem jest choćby to, że Russell 2000, czyli indeks amerykańskich małych i średnich spółek, od początku czerwca rósł szybciej niż S&P 500. Kostin niedawno podniósł prognozę dla S&P 500. O ile wcześniej spodziewał się, że ten indeks zakończy 2023 r. na poziomie 4000 pkt, o tyle obecnie oczekuje, że na koniec roku S&P 500 sięgnie 4500 pkt, czyli będzie około 5 proc. wyżej niż na poniedziałkowym otwarciu. Indeks ten wrócił już na poziom zbliżony do szczytu z sierpnia 2022 r., a do historycznego rekordu ze stycznia 2022 r. brakuje mu nieco ponad 10 proc.

Tymczasem z obejmującej ostatnie 70 lat analizy przeprowadzonej przez Bank of America wynika, że w 92 proc. przypadków S&P 500 zyskiwał przez kolejne 12 miesięcy od wyjścia z rynku „niedźwiedzia”. Czy ta historyczna prawidłowość znów się powtórzy? Mike Wilson, strateg Morgan Stanley, ostrzega przed nadmiernym optymizmem. Jego zdaniem zbyt wcześnie jest mówić o końcu rynku „niedźwiedzia”, zwłaszcza że prognozowany jest spadek zysków spółek z indeksu S&P 500 wynoszący 16 proc. Podczas takiej wynikowej recesji trudno będzie podtrzymać zwyżki na giełdach. Wilson widzi analogie z zachowaniem S&P 500 w latach 1945–1949. W 1947 r. ustanowił on dołek na poziomie o 28 proc. niższym od szczytu z poprzedniego roku. W 1948 r. wyszedł z rynku „niedźwiedzia”, ale zwyżki nie trwały długo i w 1949 r. S&P 500 osiągnął nowy dołek.

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty